Trzeba skrajnej desperacji okraszonej sporą dozą zaufania, by powierzyć komuś w opiekę swoje niepełnoletnie dziecko, szczególnie gdy tym kimś jest potężne mocarstwo nie zawsze czułe na ludzkie cierpienia, zaangażowane w kilka wojen, znienawidzone przez licznych wrogów i borykające się z wieloma własnymi problemami społecznymi oraz gospodarczymi. A mimo to w ciągu ostatniego roku na południowej granicy USA zatrzymano ponad 66 tysięcy cudzoziemskich dzieci–imigrantów przekraczających nielegalnie granicę bez rodziców czy opiekunów. To dwa razy więcej niż notowano w latach poprzednich.
Władze imigracyjne nie radzą sobie z tym problemem. Brakuje miejsc w schroniskach i personelu, który mógłby zająć się dziećmi. Zdesperowany Urząd Imigracyjny oddaje dzieci w ręce ich krewnych i znajomych mieszkających w USA, zobowiązując ich tylko do stawienia się na przesłuchania przed sądem imigracyjnym. Większość z nich, jak można było przewidzieć, do sądu nie przyszło, powiększając jeszcze bardziej 11-milionową rzeszę nielegalnych imigrantów mieszkających w Ameryce.
Aby temu choćby częściowo zaradzić, administracja Baracka Obamy zainicjowała program, który umożliwi nadanie statusu uchodźcy niektórym młodym ludziom z Hondurasu, Gwatemali i Salwadoru. Dorośli imigranci pochodzący z tych krajów, a przebywający legalnie w Stanach Zjednoczonych, będą mogli występować do amerykańskich władz imigracyjnych o przesiedlenie ich niepełnoletnich krewnych do USA i przyznanie im statusu uchodźcy. Rozpatrywanie wniosków i selekcja chętnych do przesiedlenia będą odbywać się wyłącznie na terenie wspomnianych krajów.
W piśmie skierowanym do Departamentu Stanu prezydent Obama przyznał na bieżący rok fiskalny, rozpoczęty 1 października, pulę 4 tysięcy wiz dla uchodźców z Ameryki Łacińskiej i Karaibów. To zaledwie ułamek liczby młodych imigrantów, którzy przedostali się przez zieloną granicę do USA.
Program opracowany przez Obamę nie przewiduje sankcjonowania nielegalnego przekraczania granicy przez nieletnich imigrantów i wyklucza łączenie dzieci z krewnymi i bliskimi przebywającymi nielegalnie w USA.
Prezydencki program jest legalną alternatywą dla tego, na co decydują się rodziny wielu młodych ludzi w krajach Ameryki Środkowej, wysyłając ich w długą i niebezpieczną podróż ku granicy z USA. Tylko w ubiegłym miesiącu amerykańska straż graniczna (Border Patrol) zatrzymała podczas nielegalnego przekraczania granicy 3129 młodych ludzi, głównie z Hondurasu, Salwadoru i Gwatemali. To właśnie w tych krajach uruchomione zostaną biura, w których będą rozpatrywane wnioski o przyznanie statusu uchodźcy. Podobne programy Stany Zjednoczone prowadziły w krajach Azji Wschodniej po wojnie wietnamskiej i na Haiti w latach 90. ubiegłego stulecia.
W piśmie Białego Domu do Departamentu Stanu przewiduje się przyznanie w 2015 roku 70 tysięcy wiz dla uchodźców m.in. z Afryki, Azji Wschodniej i Środkowej, Europy i Bliskiego Wschodu.
Organizacja Narodów Zjednoczonych wywierała nacisk na USA, aby dzieci przybywające przez południową granicę z Salwadoru, Hondurasu i Gwatemali były traktowane przez Waszyngton jako uchodźcy szukający schronienia przed konfliktem zbrojnym. Chodzi o rosnące wpływy przemytników narkotyków i gangów ulicznych w tym rejonie, gdzie wskaźnik przestępczości uważa się za jeden z największych na świecie.
Wojciech Minicz
fot.Miguel Sierra/EPA