Prawnicy zatrudnieni przez administrację prezydenta Obamy od dłuższego czasu debatują nad tym, czy obowiązkiem Departamentu Skarbu jest informowanie jednostek lub grup, które uznaje za zagranicznych terrorystów, o tym, że wydając taką decyzję, opiera się na podsłuchach zakładanych bez zgody sądu.
Przedstawiciele amerykańskich środowisk wywiadowczych w większości sprzeciwiają się szerszej otwartości na temat tego, kto jest podsłuchiwany, szczególnie w przypadkach dotyczących obcokrajowców zagranicą – których nie dotyczy czwarta poprawka o bezzasadnych rewizjach i zatrzymaniach – ponieważ takie informacje byłyby dla nich jednoznacznym ostrzeżeniem, że National Security Agency przechwytuje ich elektroniczną korespondencję. Tymczasem postanowienia ustawy Foreign Intelligence Surveillance Act (FISA) wymagają od rządu ujawniania wszelkich informacji uzyskanych z podsłuchów w każdym „postępowaniu” przeciwko jednostkom prywatnym. W 2008 r. decyzją Kongresu program zakładania przez NSA podsłuchów bez nakazu sądowego stał się częścią FISA, jednak pełne implikacje wdrożenia w życie punktu o jawności tego programu zostały pominięte.
Niezależni eksperci twierdzą, że przynajmniej część tych przepisów może odnosić się do innych rządowych decyzji opierających się na takich podsłuchach, włącznie z dodawaniem nazwisk do listy „no fly”, zabraniającej podejrzanym osobom korzystania z usług linii lotniczych, i podejmowaniem decyzji o przyznaniu wizy czy wydaniu licencji wymagającej badania kryminalnej przeszłości ubiegającego się o taki dokument.
Snowden upublicznił podsłuchy
Rząd zaczął baczniej przyglądać się przepisom o ujawnianiu programu podsłuchów bez nakazu sądowego latem 2013 r., kiedy były kontrahent NSA Edward Snowden zaczął ujawniać tajne informacje, kierując tym samym uwagę opinii publicznej na kwestie związane ze stosowaniem podsłuchów.
Szczegółową kontrolę rozpoczęto w Departamencie Sprawiedliwości wtedy, kiedy stało się jasne, że prokuratorzy Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego (przy Departamencie Sprawiedliwości) ukrywali przed oskarżonymi – Amerykanami chronionymi czwartą poprawką – że część świadczących przeciwko nim dowodów uzyskano z podsłuchów założonych bez sądowej zgody.
W sierpniu 2013 praktyka ta uległa zmianie, gdy departament zaczął o tym fakcie informować oskarżonych. Niektórzy z nich od tego czasu zaczęli podważać zgodność całego programu z konstytucją. Do tej pory nie zanotowali wprawdzie na swoim koncie żadnych sukcesów, ale należy pamiętać, że procesy sądowe nie wyszły jeszcze z fazy wstępnej.
Odpryski tych pozwów dotarły do Departamentu Skarbu, którego Biuro ds. Kontroli Zasobów Zagranicznych (Office of Foreign Assets Control) ustanawia i egzekwuje sankcje przeciwko osobom lub grupom, które uznaje za terrorystów lub wspierające terroryzm, przeciwko handlarzom narkotyków lub innym przestępcom. Decyzją biura wszelkie aktywa na terytorium USA należące do tych jednostek zostają zamrożone, a Amerykanie otrzymują zakaz utrzymywania z nimi kontaktów biznesowych.
Latem tego roku prawnicy Departamentu Skarbu odbyli debatę z Wydziałem Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie kwestii, czy – a jeśli tak, to na jakim etapie – proces ten należy uznać za „postępowanie” podlegające obowiązkowi ujawnienia – wynika z informacji zastrzegających sobie anonimowość przedstawicieli departamentu.
Sankcje bez zapowiedzi
Uznając daną grupę za objętą sankcjami, Departament Skarbu ogłasza tę decyzję bez wcześniejszej zapowiedzi. Wybrane grupy lub organizacje mogą zwrócić się do departamentu o ponowne rozpatrzenie decyzji. Jeśli i to się nie powiedzie, mogą wnieść wniosek do sądu o ostateczne rozstrzygnięcie. Ani wybranym grupom, ani ich prawnikom nie udostępnia się tajnych dowodów przeciwko nim, choć w fazie rozpatrywania sprawy sędzia ma pełen dostęp do takich informacji.
Jimmy Gurule, profesor prawa na Notre Dame University, który w latach 2001–2003 w Departamencie Skarbu piastował stanowisko podsekretarza ds. egzekwowania prawa, w praktyce funkcję nadzorczą nad Office of Foreign Assets Control twierdzi, że istnieją silne argumenty za tym, by każdy etap procesu był uznawany za „postępowanie”, ponieważ zakres stanowienia ustawy jest szeroki. Może to oznaczać, że powiadamianie zainteresowanych o pochodzeniu dowodów wymagane przez FISA powinno być stosowane od samego początku postępowania.
Ponadto istnieje już precedens w tej kwestii. W 2007 r. organizacja charytatywna z Ohio, po uznaniu jej za grupę zbierającą fundusze dla Hamasu, zwróciła się o odmrożenie jej zasobów. Jak stwierdzają dokumenty sądowe, Departament Skarbu przyznał wtedy, że opierał się na dowodach zebranych w myśl FISA. Sprawa ta jednak dotyczyła upoważnienia do inwigilacji w ramach FISA podmiotu działającego na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Administracja prezydenta Obamy najwyraźniej nie widzi potrzeby zwracania się do Kongresu o zmianę przepisów FISA. Kilku ekspertów przy komisjach ds. wywiadu i sprawiedliwości twierdzi, że przedstawiciele władzy wykonawczej nie zwracali się dotychczas o dokonanie modyfikacji.
Z jednej strony eksperci prawni zauważają, że większość obcokrajowców za granicą nie może twierdzić, że podsłuch bez nakazu sądowego narusza ich prawa, bowiem nie obejmują ich postanowienia amerykańskiej konstytucji. W ten sposób nie mogą też domagać się wycofania dowodów.
Ci sami eksperci twierdzą jednak, że informacje pochodzące z podsłuchów mogą naruszać konstytucyjne prawa Amerykanów. Na przykład grupy ok. 800 osób, których nazwiska znalazły się na liście „no fly”, co uniemożliwia im wejście na pokład samolotu, czy też prawa petentów ubiegających się o niektóre licencje, jak np. pracowników lotnisk zatrudnionych w obszarach poza strefą kontroli osobistej pasażerów.
− Na podstawie informacji uzyskanych w tajny sposób podejmowane są niezwykle ważne decyzje dotyczące ludzkich losów – mówi Jameel Jaffer, prawnik reprezentujący American Civil Liberties Union. – Kiedy wszystko jest prowadzone potajemnie, to nie ma możliwości prawnego podważenia stosowanych przez rząd metod podsłuchowych.
Dopiero w czerwcu br. sędzia federalna uznała procedurę umieszczania nazwisk na liście „no fly” za mało przejrzystą i naruszającą właściwe postępowanie prawne. Nakazała władzom federalnym dostarczanie zainteresowanym większej ilości informacji wyjaśniających, dlaczego na tej liście się znaleźli.
(Na podst. NYT, ak)
Zdjęcie główne: fot.DonkeyHotey/Flickr