Policjanci z Hammond, którzy zatrzymali samochód z powodu niezapiętego pasa bezpieczeństwa jednego z pasażerów, wybili szybę i dwukrotnie użyli paralizatora. Rodzina z Indiany, jadąca do chicagowskiego szpitala im. Johna Strogera, aby odwiedzić chorą matkę, założyła sprawę w sądzie.
Prowadząca pojazd Lisa Mahone przestraszyła się, kiedy dwaj policjanci - Patrick Vicari i Charles Turner - po zatrzymaniu jej "w bardzo agresywny sposób", położyli na jezdni pasy z kolcami. Wtedy 14-letni Joseph Ivy, siedzacy z tyłu wraz z młodszą siostrą, zaczął nagrywać całe zdarzenie.
Mahone zadzwoniła na 911, mówiąc, że boi się o swoje życie, gdyż policjant wyciągnął pistolet, a ona jest bezbronna.
Siedzący obok niej Jamal Jones dostał polecenie opuszczenia samochodu. Kiedy nie wychodził, jeden z funkcjonariuszy wybił szybę i użył paralizatora. Rozbite szkło pokaleczyło dzieci na tylnym siedzeniu. Policjant wyciągnął siłą Jonesa, rzucił go na ziemię i leżącego ponownie poraził paralizatorem.
Adwokat Dana Kurtz twierdzi, że policjanci ani nie powiedzieli Jonesowi, że jest aresztowany, ani nie kazali mu wyjść z samochodu.
Pozew sądowy zarzuca policjantom nadużycie władzy i pobicie. Przywołuje też trzy przypadki, w których Vicari był oskażony o użycie przemocy, oraz jeden, w którym o to samo oskarżony był Turner.
Policja skierowała do sądu w Hammond sprawę przeciwko Jamalowi Jonesowi o sprzeciwianie się aresztowaniu. (kc)
Na zdjęciu: Kadr z filmu nagranego podczas zatrzymania telefonem komórkowym fot.YouTube