Były komendant komisariatu chicagowskiej policji Jon Burge opuścił w czwartek federalne więzienie w Karolinie Północnej. Tego samego dnia Anthony Holmes, jedna z ofiar bestialskiego policjanta, w chicagowskim ratuszu domagał się odszkodowania za doznane krzywdy.
Burge aresztował Holmesa w 1973 r., umieszczając go w celi na posterunku policji na południu miasta, gdzie detektywi założyli zatrzymanemu papierową torbę na głowę i torturowali prądem. W ten sposób zmusili go do przyznania się do morderstwa, którego nie popełnił. Holmes został uznany winnym i spędził 30 lat w więzieniu.
W czwartek Holmes spotkał się z grupą radnych, domagając się od władz miasta zatwierdzenia uchwały przyznającej miliony dolarów odszkodowań ofiarom tortur Burge'a, którego przed laty uważano za jednego z najbardziej skutecznych policyjnych detektywów.
66-letni Burge od marca 2011 r. przebywał w więzieniu w Karolinie Płn., które opuścił w czwartek, by kontynuować odbywanie kary w ośrodku resocjalizacji na Florydzie. Jednak po ewaluacji Burge może zostać zwolniony i z tej placówki, a kara może zostać zamieniona na areszt domowy. Burge odsiadywanie wyroku zakończy w lutym przyszłego roku.
Joey Mogul z Peoples Law Office podczas konferencji prasowej nazwał zwolnienie Burge'a z więzienia „kolejnym, smutnym rozdziałem w długiej i bolesnej historii policyjnych tortur”. − Burge nadal pobiera policyjną emeryturę z kieszeni podatników, podczas gdy ofiary jego tortur na próżno czekają na odszkodowania − skonstatował Mogul. (ak)