Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 16:29
Reklama KD Market
Reklama

Obywatelstwo USA: dla jednych przywilej, dla innych przekleństwo

Nadanie obywatelstwa USA należy do tych uroczystości, które zapadają w pamięci na całe życie. Ale z roku na rok przybywa także i tych, którzy zrzekają się amerykańskiego paszportu. W 2013 r. była to rekordowa liczba 3 tys. osób.


Przyczyn wyboru nowej ojczyzny jest tak wiele, jak wiele jest losów obcokrajowców, którzy w najróżniejszy sposób, często z narażeniem życia, odbywają podróż do Stanów Zjednoczonych. Moment złożenia przysięgi i otrzymania obywatelstwa jest dla dużej części z nich uwieńczeniem długiej drogi.


− Decyzję o pozostaniu w USA podjęłam już dawno, prawie przed 10 laty − mówi nam Kazimiera M., która podczas uroczystości zaprzysiężenia na Daley Plaza w śródmieściu Chicago w minioną środę została obywatelką USA. – Mąż był moim sponsorem i wielokrotnie zachęcał do przyjęcia obywatelstwa, ale to ja czekałam prawie dekadę, by w końcu odważyć się na podejście do egzaminu, który, notabene, okazał się dużo łatwiejszy niż przypuszczałam – opowiada.





Co było przełomowym momentem, który przeważył szalę na rzecz przyjęcia obywatelstwa i pełnej legalizacji pobytu w Stanach Zjednoczonych? – Zawsze zazdrościłam mężowi przywileju uczestniczenia w wyborach. On oddawał głos, a ja mogłam się temu tylko biernie przyglądać. Teraz posiadając pełne prawa obywatelskie, nareszcie będę mogła czynnie uczestniczyć w procesie wyborczym – zapewnia Kazimiera, który uczestniczyła w wyjątkowej ceremonii zaprzysiężenia. Uroczystość ta odbyła się bowiem w Dniu Konstytucji USA i Dniu Obywatelstwa, dokładnie w 227. rocznicę podpisania Konstytucji Stanów Zjednoczonych w 1787 roku. Odpowiednią ustawę o obchodach Dnia Obywatela podpisał prezydent Harry Truman w 1952 r. Z celebrą trzeba było czekać jednak aż do roku 2004, kiedy to Kongres oficjalnie ustanowił 17 września Dniem Konstytucji i Dniem Obywatelstwa.


Rękę do złożenia przysięgi na wierność fladze Stanów Zjednoczonych na Daley Plaza podniosło ponad 70 obcokrajowców z 25 krajów – od Australii po Wietnam. Najliczniejszą reprezentację miał Meksyk− 18 osób, tuż za nim znalazła się Polska z 14 nowymi obywatelami.


− To nasze najbardziej okazałe obchody praw obywatelskich w roku – mówi Marilu Cabrera, rzeczniczka chicagowskiego biura ds. obywatelstwa i usług imigracyjnych (U.S. Citizenship and Immigration Services, USCIS). Tylko w jednym tygodniu od 16 do 23 września na terenie całego kraju odbędzie się ok. 160 ceremonii naturalizacyjnych. Obywatelstwo USA otrzyma ogółem ponad 27 tys. obcokrajowców. – Najbliższa taka uroczystość w metropolii chicagowskiej będzie miała miejsce w najbliższy piątek w Schaumburgu. Tam zaszczytu otrzymania amerykańskiego obywatelstwa dostąpi 101 osób. Wielu z nich to Polacy – ujawnia Cabrera.





Wyjątkowa uroczystość


Ceremonię na Daley Plaza prowadziła Mai Martinez, reporterka telewizji CBS 2 Chicago, a wśród honorowych gości znalazł się sekretarz stanowy Illinois Jesse White, radny James Balcer, przewodniczący Rady ds. Weteranów w biurze sekretarza stanowego, odbierająca przysięgę sędzia sądu okręgowego na północne Illinois Joan B. Gotttschal oraz Thomas Cioppa, szef regionalnego USCIS w Chicago.


− Podczas ceremonii składania przysięgi byłem bardzo przejęty – wyznaje nam Stanisław Solak. On jako jeden z pierwszych otrzymał certyfikat obywatelski, z którym potem – podobnie jak wszyscy naturalizowani tego dnia obywatele – wspólnie z przedstawicielami władz pozował do pamiątkowej fotografii. – Choć zieloną kartę mam od kilkunastu lat, to zdaję sobie sprawę, że przestąpiłem pewien życiowy próg. Jestem dumny z faktu, że będę posiadaczem amerykańskiego paszportu – dodaje Solak, na co dzień kierowca ciężarówki.


W tym roku po raz pierwszy USCIS zwraca się do nowych obywateli, by dzielili się swoimi wrażeniami z uroczystości zaprzysiężenia na portalu społecznościowym Twitter posługując się hashtagiem #newUScitizen. Stanisław Solak twierdzi, że skorzysta ze wskazówki i przypuszczalnie przekaże swoje uwagi następnym kandydatom na Amerykanów.


Obywatelstwo to przywilej


Otrzymanie obywatelstwa jest przywilejem, który jak prawo jazdy można utracić. Przypominał o tym kandydatom na obywateli sekretarz stanowy Jesse White. – Większość z was wcześniej czy później trafi do mojego biura, by otrzymać prawo jazdy. Nie wolno jednak zapominać, że wbrew swojej nazwie prawo jazdy nie jest prawem, a przywilejem. Pamiętajcie też, że ten kto daje, może także odebrać. Podobnie jest z obywatelstwem. Przywilej ten należy do końca życia traktować jako coś najcenniejszego, jak skarb. W żadnym razie nie wolno pozwolić, by swoim postępowaniem doprowadzić do jego odebrania – ostrzegał sekretarz stanowy Illinois.


Zrzekam się przywileju


Odebrania amerykańskiego obywatelstwa nie chce przytłaczająca większość naturalizowanych imigrantów, jednak są i tacy, którzy zrzekają się go dobrowolnie. Stanowią wprawdzie kroplę w morzu imigrantów, którzy każdego dnia – legalnie i nielegalnie – wjeżdżają do Stanów Zjednoczonych, ale kroplę, która zwiększa się z każdym rokiem a w tym roku doszła do rekordowego poziomu. Tak wynika z danych Departamentu Skarbu USA, który z benedyktyńską dokładnością zlicza i publikuje nazwiska osób pozbywających się obywatelstwa lub prawa do stałego pobytu w Stanach Zjednoczonych.


I tak w ciągu pierwszych miesięcy tego roku na stałą emigrację z USA zdecydowało się 789 osób, podczas gdy w tym samym okresie ubiegłego roku liczba wyjeżdżających na stałe wyniosła 750.


Rok 2013 zakończył się liczbą 2999 Amerykanów zrzekających się obywatelstwa. Ogółem w roku ubiegłym został pobity poprzedni rekord z 2011 r., kiedy to rezygnację z obywatelstwa USA zadeklarowało 1781 osób. Oznacza to wzrost o 221 proc. z porównaniu z rokiem 2012 (932 zrzekających się). 


Zdaniem ekspertów za główną przyczynę rosnącej emigracji z USA nie należy uznawać czynników politycznych, a przepisy podatkowe dotyczące środków zagranicznych; przepisy te uległy dużym zmianom w 2008 roku. Dlatego też, jeśli w 2008 r. roku liczba emigrujących wynosiła 231, to już w następnym podskoczyła do 742, by w roku 2010 urosnąć do 1534. 


Stany Zjednoczone są niemal jedynym krajem na świecie, który wymaga od swoich obywateli mieszkających na stałe zagranicą składania zeznań podatkowych i płacenia podatków w kraju swego obywatelstwa. Tymczasem wielu Amerykanów uważa, że dochód uzyskany za granicą jest opodatkowany jedynie w miejscu obecnego zamieszkania. W większości mijają się z prawdą, co prowadzi początkowo do ukrywania dochodów uzyskanych poza terytorium USA, a gdy stanie się to już niemożliwe, pozbywanie się amerykańskiego obywatelstwa, by znaleźć się poza zasięgiem IRS.


Na szczęście liczba zaprzysiężonych na Daley Plaza i podczas podobnych uroczystości w całym kraju każdego roku wielokrotnie przewyższa liczbę osób, którym generalnie Ameryka odpowiada, a których uwierają w niej głównie obciążenia podatkowe.


Andrzej Kazimierczak


[email protected]


5

5

panStas

panStas

1

1


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama