Prezydent Barack Obama w ostrych słowach potępił egzekucję amerykańskiego dziennikarza Toma Foleya dokonaną przez bojowników Państwa Islamskiego w Iraku.
− Cały świat jest oburzony brutalnym morderstwem Toma Foleya − powiedział Obama w dzień po tym, gdy dżihadyści opublikowali film wideo przedstawiający ścięcie głowy dziennikarza. Prezydent oświadczył, że złożył już kondolencje rodzinie zamordowanego.
W wystąpieniu Obama nazwał Państwo Islamskie (określane skrótem ISIS) "rakiem" ze "zbankrutowaną" ideologią, zapewniając, że modli się za rodzinę zamordowanego dziennikarza oraz rodziny wszystkich Amerykanów przetrzymywanych wbrew swej woli.
− ISIS nie reprezentuje żadnej religii. Żaden Bóg nie stał za tym, czego dokonano wczoraj i do czego dochodzi każdego dnia. Bojownicy ISIS mordują zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan − powiedział prezydent USA.
Brytyjskie władze rozpoczęły już poszukiwania mężczyzny, który na filmie wideo mówił z brytyjskim akcentem o egzekucji amerykańskiego dziennikarza.
Wykładowcy na Northwestern University, gdzie James Foley ukończył dziennikarstwo pamiętają go jako nieustraszonego fotoreportera, który zdjęciami opowiadał historię ludzi cierpiących podczas działań wojennych. 40-letni Foley w 2008 r. otrzymał tytuł magisterski na Medill School of Journalism przy Northwestern University.
− Swą osobowością Foley wywarł na mnie ogromne wrażenie − mówi Stephan Garnett, jeden z wykładowców zamordowanego dziennikarza.
− Nie był nigdy kowbojem. Był przygotowany do uprawiania dziennikarstwa w niebezpiecznych rejonach , dostarczając wielu znakomitych zdjęć − twierdzi Ellen Ahearer, profesor w Medill School.
Foley został schwytany w Syrii po raz drugi. Pierwszy raz trafił do niewoli w Libii; został uwolniony w 2011 r. po 44 dniach pozostawania w rękach porywaczy. (ak)
Zdjęcie: Barack Obama fot.Olivier Douliery/Pool/EPA