"Pamiętajcie: inni mogą was nienawidzić, ale ci, co was nienawidzą, nie zniszczą was, dopóki wy ich nie znienawidzicie. Wtedy sami się zniszczycie" - powiedział Nixon w pożegnalnej mowie, jaką wygłosił w Białym Domu do współpracowników, rodziny i przyjaciół.
Był 9 sierpnia 1974 r. Nixon jako pierwszy i dotychczas jedyny prezydent USA złożył dymisję. Dzięki temu uniknął niemal pewnego impeachementu przygotowywanego przez Kongres.
"To nienawiść doprowadziła Nixona do upadku. Najwyraźniej pojął to na koniec, ale było już za późno. Już sam się zniszczył" - oceniają w posłowiu do najnowszego wydania książki "All the president's men" Carl Bernstein i Bob Woodward, w której opisują jak 42 lata temu, jako niespełna 30-letni dziennikarze "Washington Post" wpadli na trop afery Watergate, zwanej tak od nazwy hotelu w Waszyngtonie.
W czerwcu 1972 r. dokonano tam włamania do sztabu Partii Demokratycznej. Sprawcy chcieli założyć podsłuch, ale zostali przyłapani na gorącym uczynku i aresztowani. Byli to członkowie specjalnej grupy zwanej plumbers (hydraulicy), opłaceni przez Komitet na rzecz Reelekcji Prezydenta Nixona.
Jak się jednak z czasem okazało afera Watergate jest czymś znacznie więcej niż tylko jednym włamaniem i wysiłkami, by je zatuszować.
"Watergate, o którym pisaliśmy dla "WP" w latach 1972-74, nie jest tym Watergate, jaki znamy dzisiaj. Zanim złożył dymisję, Nixon zmienił Biały Dom w kryminalne przedsięwzięcie" - piszą Bernstein i Woodward. "To była kryminalna prezydentura, prowadzona przez kryminalnego prezydenta od pierwszego dnia, kiedy wyraził zgodę na różne nielegalne działania przeprowadzane przez tych samych ludzi, którzy kilka lat później włamali się do Watergate" - powiedział jeszcze dosadniej Bernstein w wywiadzie dla CNN.
Przesłuchania w Senacie, dochodzenie prowadzone przez "WP", procesy współpracowników prezydenta, którzy skończyli w więzieniu, i wreszcie tysiące godzin tajnych nagrań z Gabinetu Owalnego w Białym Domu składają się na czarny obraz prezydentury Nixona, rozpoczętej w 1969 roku.
Zwłaszcza nagrania, które prezydent zlecił osobiście, by zdobyć kompromitujące informacje o potencjalnych wrogach, pokazują, że Nixon i jego ludzie prowadzili wielką polityczną kampanię sabotażu, zlecając "hydraulikom" włamania, szpiegowanie i inne nielegalne działania. Na celowniku byli nie tylko Demokraci, ale też dziennikarze i członkowie ruchu przeciwników wojny w Wietnamie.
Np. na nagraniu z maja 1971, na rok przed włamaniem do hotelu Watergate, Nixon zwraca się do swego szefa gabinetu Boba Haldemana: "Chcę, by to zostało załatwione przez kradzież. Do cholery, wejdźcie tam i zabierzcie te pliki. Wysadźcie sejf w powietrze i dostańcie je". Mowa o siedzibie think tanku Brookings Institution, który uzyskał dokumenty rządowe świadczące o porażce polityki USA w Wietnamie.
Ludzie Nixona próbowali też nadwerężyć reputację dziennikarzy, którzy - na podstawie przecieków - kwestionowali postępy USA w wojnie w Wietnamie. W 1969 roku zlecono podsłuchy telefonów 17 dziennikarzy i pracowników Białego Domu bez sądowego nakazu. "Krótkofalowo byłoby znacznie łatwiej prowadzić tę wojnę w sposób dyktatorski. Zabić wszystkich dziennikarzy i dokończyć tę wojnę" - mówi Nixon na nagraniu z 22 lutego 1971 roku.
Ale największymi wrogami byli Demokraci, a zwłaszcza potencjalni rywale Nixona w walce o reelekcję. By ich zdyskredytować powstał specjalny plan o nazwie Gemstone, zakładający inwigilację, włamania, a nawet podstawienie prostytutek z ukrytymi mikrofonami koło miejsca Krajowej Konwencji Demokratów. Z tego ostatniego punktu ostatecznie zrezygnowano, ale ze szpiegowania - nie. Zgodnie z raportem Senatu, Komitet na rzecz Reelekcji Nixona płacił kierowcy ubiegającego się o nominację Demokratów Edmunda Muskie'ego tysiąc dolarów miesięcznie za fotografowanie wewnętrznych dokumentów, w tym planów kampanii. Kopie trafiały do Johna Mitchella, szefa sztabu wyborczego Nixona.
Taśmy, jak piszą Woodward i Bernstein, ujawniają też, że "Nixon miał obsesję na punkcie senatora Edwarda Kennedy'ego". Gdy Kennedy otrzymał ochronę służb Secret Service, szef gabinetu Nixona wpadł na pomysł, by w ekipie umieścić zaufanego agenta Roberta Newbranda. "Newbrand zrobi wszytko, co mu powiem. Musimy mieć trochę szczęścia i złapiemy tego skur..., i zrujnujemy go" - powiedział do Nixona Haldeman.
Nagranie, które bezpośrednio pogrążyło Nixona, zostało zarejestrowane sześć dni po aresztowaniu włamywaczy do Watergate. By nie dopuścić do ustalenia przez śledczych FBI, że pieniądze dla włamywaczy pochodziły z Komitetu na rzecz Reelekcji Nixona, Haldeman z Mitchellem opracowali plan, by CIA - powołując się na bezpieczeństwo narodowe - wymusiła na FBI, aby nie ruszano Białego Domu. "Przeprowadźcie to" - powiedział Nixon.
Treść tego nagrania została ujawniona 5 sierpnia 1974 roku. Cztery dni później Nixon opuścił Biały Dom.
Komisja Senatu rozpoczęła przesłuchania w sprawie włamania do Watergate już w maju 1973 roku. Wypadki potoczyły się lawinowo, gdy wyszło na jaw, że prezydent potajemnie nagrywał wszystkie rozmowy prowadzone w Gabinecie Owalnym. Nixon odmówił wydania taśm. Ale 24 lipca Sąd Najwyższy jednomyślnie, w tym głosami sędziów nominowanych przez Nixona, nakazał przekazanie taśm prokuratorowi.
Jak wspomina Bernstein, to Republikanie ostatecznie zmusili Nixona do dymisji. Już po tym jak Komisja Sądownictwa w Izbie Reprezentantów zarekomendowała procedurę impeachementu, czyli pozbawienia go urzędu, Nixon wciąż liczył, że ocali go Senat, gdzie większość mieli Republikanie. 7 sierpnia 1974 roku prezydent przyjął w Białym Domu grupę bliskich senatorów. "Na ile głosów mogę liczyć w Senacie?" - zapytał. "Nie więcej niż cztery pewne. Niektórzy poważnie obawiają się tego, co tu się dzieje i są niezdecydowani. Ja do nich należę" - odpowiedział mu senator Barry Goldwater. Nazajutrz Nixon ogłosił w wystąpieniu telewizyjnym swą dymisję.
Zmarł 20 lat później, nie dostąpiwszy zaszczytu państwowego pogrzebu. Do końca życia nie wyznał, jaką dokładnie odpowiedzialność ponosił w sprawie Watergate. W 2003 r. wicedyrektor jego sztabu wyborczego Jeb S. Magruder powiedział, że Nixon osobiście zlecił włamanie do kwatery Demokratów.
Z okazji okrągłej rocznicy dymisji, w telewizji, prasie i księgarniach, na nowo rozgorzały debaty analizujące ten mroczny okres amerykańskiej historii. Nixon wciąż pozostaje ważną postacią polityczną w USA.
"Jego wpływ na kraj jest ogromny. Wyszukiwał głęboko dzielących kraj problemów i zrealizował strategię przejęcia Demokratów z Południa. Do dziś są najbardziej konserwatywnymi Republikanami i członkami Tea Party" - powiedział były doradca prawny Nixona, John Dean, który 40 lat temu zeznawał w Senacie przeciwko prezydentowi, a ostatnio podjął się odsłuchania ponad 600 rozmów nagranych w Gabinecie Owalnym, które dotychczas nie były szeroko analizowane. Na ich podstawie opublikował właśnie książkę pt. "The Nixon Defense" (Obrona Nixona). Wbrew tytułowi dostarcza ona kolejnych dowodów obciążających Nixona. "Na szczęście dla nas wszystkich, jego obrana poniosła porażkę" - sprecyzował Dean we wstępie.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Zdjęcie: Fotografia archiwalna z 1969 roku. Prezydent Richard M. Nixon rozmawia z kosmonautami Apollo 11 fot.NASA/EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.