W wyniku trwającej 18 dni w 14 stanach policyjnej akcji skierowanej przeciwko handlowi usługami seksualnymi aresztowano blisko 500 osób korzystających z płatnego seksu oraz 14 sutenerów i handlarzy seksem. W samym powiecie Cook zatrzymanych zostało aż 31 "johns", co w slangu oznacza klientów prostytutek.
Doroczny "Krajowy dzień aresztowania johnów" przyniósł większą liczbę zatrzymań niż jakakolwiek wcześniejsza akcja tego rodzaju. W odróżnieniu od wcześniejszej tendencji aresztowania prostytutek, obecnie organa ścigania skupiają się na klientach. "Gdyby nie było zapotrzebowania, nie byłoby prostytucji" - mówi Tom Dart, szeryf powiatu Cook, którego chicagowskie biuro odgrywa wiodącą rolę w organizowaniu akcji.
Dart twierdzi, że przypadki handlu seksem są znacznie częstsze niż może się wydawać. Akcja ma na celu pokazać społeczeństwu skalę problemu, a trwa tylko 18 dni ze względu na ograniczone zasoby finansowe, powiedział szeryf, dodając, że 53 proc. aresztowanych to mężczyźni żonaci, a 47 proc. ma wyższe wykształcenie.
W całym kraju akcja pozwoliła zidentyfikować 111 prostytutek, w tym 13 młodocianych. Policja w Seattle ochroniła 13-latkę, której matka chciała sprzedać potencjalnym klientom jej usługi. W Teksasie aresztowano członka patrolu granicznego w trakcie służby, który próbował uzyskać płatny seks, a także mężczyznę poszukującego prostytutki, mając na tylnym siedzeniu małe dziecko.
"Krajowy dzień aresztowania johnów" wpisuje się w obecną tendencję karania mężczyzn kupujących seks, zamiast sprzedających go kobiet, które często są do procederu zmuszane. W Nowym Jorku wprowadzono już przepisy dotyczące karania sutenerów i rehabilitacji prostytutek, zamiast umieszczania ich w zakładach karnych. (kc)
fot.Jim Lo Scalzo/EPA