Od szesnastu lat pod koniec lipca członkowie Towarzystwa Dolnośląskiego spotykają się na wyjeździe integracyjnym w ośrodku wypoczynkowym Jacka Krupki nad jeziorem Deep Lake. 26 lipca ponad 120 osób miało okazję skorzystać z kąpieli, łowić ryby, pływać łodziami i grać w siatkówkę. Sportowo-rekreacyjne popołudnie zakończył wspólny obiad, zabawa taneczna i śpiewy przy ognisku.
Obok integracyjnego, głównym celem spotkań klubowych jest wypracowywanie funduszy na pomoc dla rodzinnych stron. Od kilku lat pomoc ta kierowana jest do podopiecznych Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci Niepełnosprawnych w Wierzbicach Wrocławskich oraz Domu Dziecka w Bolesławcu.
– Mamy pod opieką dom w Wierzbicach. To jest ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych i chorych. Przeważnie są to dzieci z porażeniem mózgowym i zanikiem mięśni. Był taki czas, że działanie zakładu było zagrożone, gdyż zgodnie z wymogami unijnymi w budynku powinna znajdować się winda, której nie było. O pomoc do nas zwróciła się pracująca tam siostra Tomaszka. Nie odmówiliśmy. Zbieraliśmy pieniądze na realizację tej inwestycji. Powiększona została sala, zainstalowano windę i kilka innych udogodnień. W ten sposób zapobiegliśmy zamknięciu ośrodka. Unijne wymogi zostały spełnione, ale jak zwykle potrzeb nie brakuje. Więc wspieramy ich nadal. Nie mamy jakiś bardzo wielkich możliwości finansowych, ale to, co każdego roku udaje nam się zgromadzić na piknikach i zabawach jesiennych, wysyłamy naszym podopiecznym w Wierzbicach. Już teraz pragnę wszystkich zaprosić na jesienną zabawę charytatywną, która szesnastego października odbędzie się w salach bankietowych Jolly Inn – informuje Jolanta Wolnowska, która czuwa nad dokumentowaniem działalności klubu.
Towarzystwo wspomaga również Dom Dziecka w Bolesławcu – mówi prezes organizacji dr Łucja Mirowska-Kopeć. Są to większe lub mniejsze kwoty przekazywane na zakupy prezentów dla dzieci z okazji świąt. Towarzystwo uczestniczy także w innych akcjach pomocowych. Po powodzi, która sześć lat temu nawiedziła Dolny Śląsk, z Chicago popłynęła pomoc do powodzian w Bogatyni. Poza tym towarzystwo organizuje wspólne wyjazdy na zbieranie owoców, grzybów oraz letnie pikniki.
– Bawimy się bardzo dobrze, jest wielu znajomych, których na co dzień trudno spotkać. Można porozmawiać, pośmiać się, pożartować, a to na emigracji jest nam szczególnie potrzebne – oceniła imprezę pani Ania ze Świdnicy.
Zadowolenia z imprezy nie kryła Zofia Kierno. – Zabrali mnie tutaj znajomi i jestem zauroczona miejscem, ludźmi oraz atmosferą, jaka tutaj panuje. Jestem tu pierwszy raz. Nie wiedziałam, że istnieje tak wspaniałe miejsce. Nie zabrałam stroju, więc nie pływałam, ale możliwość brodzenia w wodzie i przejażdżki łódką również sprawiają dużą frajdę – powiedziała pani Zofia.
– Znany polonijny biegacz, uczestnik 137 maratonów Janusz Majewski, który na razie wziął rozbrat z bieganiem ze względu na konieczność rekonwalscencji po operacji kolan, powiedział, że wspaniale się bawi na dolnoślaskiej imprezie. – Maratony swoje robią i trzeba podreperować zdrowie, a to jest znakomite miejsce na wypoczynek. Woda, ryby, łódki, spotkanie przy ognisku w miłym towarzystwie może się spodobać każdemu. Spotkałem przyjaciół, których nie widziałem kilka lat. Jednym słowem jest fajnie – powiedział Janusz, który zamierza wrócić do biegania w przyszłym roku i wziąć udział w chicagowskim maratonie.
Na ciekawy pomysł wsparcia imprezy wpadł Jacek Lech, wiceprezes zaprzyjaźnionego z dolnoślązakami Klubu Przyjaciół Ziemi Ropczyckiej, który zaprosił na piknik pracowników swojej firmy. W ten sposób ilość uczestników wzrosła o dodatkowych 20 osób. Występujący pod szyldem Ropczyc goście wygrali turniej siatkówki pokonując gospodarzy 2:0. Jednak nagrodę za zwycięstwo w postaci skrzynki piwa przekazali przegranym. Z rywalizacji w przeciąganiu liny zrezygnowano, gdyż przejażdżki łódkami po jeziorze i rozmowy towarzyskie pochłonęły sporo czasu i sił, a te trzeba było zachować na tańce i śpiewy przy ognisku. Późnym wieczorem w znakomitych nastrojach goście opuszczali sympatyczną przystań Jacek & Lidia Resort, gdzie już od czterdziestu lat "cumują" polonijne kluby i organizacje.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP