Slawomir Plewa, były chicagowski policjant uniewinniony z zarzutu podrzucenia narkotyków i broni w samochodzie jednej z mieszkanek przedmieścia, może wkrótce wrócić do pracy. Za tę, rzekomo policyjną akcję, Chicago wypłaciło pokrzywdzonej 375 tys. odszkodowania.
Dziennik „The Chicago Sun-Times” informuje, że Plewa może na nowo podjąć wykonywanie obowiązków.
Marty Dolan, prawnik, który w imieniu pokrzywdzonej przed sądem federalnym wniósł pozew przeciwko Plewie, jest zdania, że funkcjonariusz, nie powinien wrócić do pracy w policji: − Działania Plewy były poważnym naruszeniem zaufania publicznego. Policjant postąpił wbrew złożonej przysiędze o obowiązku ochrony społeczeństwa i z całą pewnością nie zasługuje na to, by dać mu drugą szansę.
− Ostatnie dwa lat to koszmar dla mnie i mojej rodziny. To był naprawdę trudny okres. Czekam na swój powrót do pracy − powiedział 35-letni Plewa reporterowi chicagowskiej gazety.
Plewa był odznaczony medalami za zasługi funkcjonariuszem policji na północy Chicago, gdy po raz pierwszy zetknął się z Bogdanem Mazurem. Ten mieszkaniec Crystal Lake był akurat w trakcie burzliwego rozwodu, gdy wiosną 2007 r. anonimowo zadzwonił na policję z informacją, że mieszkanka Crystal Lake przewozi w samochodzie nielegalną broń i narkotyki. Plewa nie zdawał sobie sprawy, że kobietą, na którą Mazur donosił była jego ówczesna żona Sylwia Marcinczyk. Aresztowana spędziła dwa tygodnie w więzieniu, lecz została uniewinniona ze wszystkich zarzutów.
O podrzucenie nielegalnych przedmiotów prokuratura oskarżyła Mazura, a Plewę o udział w spisku. Funkcjonariusz ostatecznie został uniewinniony, lecz rada policyjna zwolniła go z pracy.
Mimo wydanego w czerwcu 2012 r. wyroku uniewinniającego Plewę, Chicago zgodziło się w umowie pozasądowej wypłacić Marcińczyk 375 tys. dol. odszkodowania. (ak)