Prezydent Barack Obama roztoczył wizję Ameryki z marzeń każdej pracującej rodziny. Płatne urlopy macierzyńskie, zwolnienia na opiekę nad dziećmi lub starszymi rodzicami, ruchome godziny pracy dostosowane do potrzeb pracownika i godziwe stawki płac. Wprawdzie stosunek do pracujących matek zaczyna się powoli zmieniać, lecz głównie w wystąpieniach prezydenta i progresywnych działaczek. Czy kiedykolwiek amerykańskie matki będą się cieszyć takimi uprawnieniami jak Polki, którym na urlop macierzyński przysługuje 20 pełnopłatnych tygodni?
Na spotkaniu w Białym Domu poświęconym sytuacji pracującej amerykańskiej rodziny prezydent przytoczył kilka przykładów wychodzenia naprzeciw potrzebom pracowników. I tak,według Obamy, JetBlue zezwala urzędnikom zatrudnionym w dziale obsługi klienta na pracę z domu, Google daje pięć płatnych miesięcy urlopu macierzyńskiego, a Cisco godzi się, by w razie potrzeby wykonywano firmowe zlecenia w domu. Nie są to jednak trafne przykłady, z tej prostej przyczyny, że większości przedsiębiorstw po prostu nie stać na takie świadczenia. Gros Amerykanów pracuje w firmach małych lub średnich. Zatem zapewnienie przyzwoitych świadczeń nie jest dla nich tak proste jak dla bogatego koncernu Google, gdzie podstawowe narzędzia pracy to głowa i komputer, a nie młotki i mięśnie.
Kiedy radość zamienia się w koszmar
Prawdą jest, że Stany Zjednoczone są jedynym wysoko rozwiniętym krajem, gdzie wiele przedsiębiorstw w ogóle nie daje urlopu macierzyńskiego, a jeśli już – to krótki i bezpłatny. Jednak w wielu przypadkach jest to całkiem zrozumiałe. Małego sklepu czy firmy usługowej nie stać na zapłacenie za urlop i równocześnie za pracę osoby zatrudnionej na miejsce świeżo upieczonej matki. Jeśli nie ma babki chętnej do opieki nad noworodkiem, to rodzice stoją przed dylematem: zrezygnować z pracy w chwili, gdy w związku z przyjściem dziecka na świat koszty utrzymania dramatycznie rosną, lub szukać niańki. Dobra, fachowa opiekunka ma szereg wymagań co do godzin pracy, zakresu obowiązków i wynagrodzenia. Często jej żądania przekraczają finansowe możliwości rodziców. Z kolei niańka z przypadku, a więc osoba, która godzi się na takie zajęcie, bo nie ma innego, to dla rodziców poważne ryzyko, ponieważ kobieta cały czas szuka lepiej płatnej pracy. Gdy znajdzie, odchodzi bez uprzedzenia. Rodzice znów znajdują się w punkcie wyjścia. Znów muszą brać nieplanowane dni wolne, znów narażają się na niezadowolenie kierownika i czynności dyscyplinarne. Radość z dziecka zamienia się w koszmar.
Marzenia prezydenta
Prezydent może pomarzyć o kraju rozumiejącym potrzeby pracujących matek. Ponieważ do realizacji jego wizji jest bardzo daleko, to wielu ludzi przyjęło wystąpienie Obamy jak kpinę. Po co opowiadać o tym, co być może, a nie jest, i prawdopodobnie nigdy nie będzie? Większość Amerykanów boryka się z płaceniem rachunków, i to nie tylko z winy pracodawcy, lecz również z powodu podatków ściąganych przez rządy lokalne i federalny. Może na drodze do ogólnego szczęścia warto na początek obniżyć podatki? Rodzicom zostanie więcej pieniędzy na opłacenie fachowej pomocy do dziecka albo na pozostanie matki w domu przynajmniej przez krótki czas.
We wtorkowym wystąpieniu prezydent powołał się na przykład Francuzek, które dostają 16 płatnych tygodni urlopu macierzyńskiego, a przy trzecim dziecku 26 tygodni. W rzeczywistości Francja oferuje matkom daleko bardziej rozległą pomoc. Obama pominął przykłady z krajów rozwijających się, gdzie świadczenia są jeszcze bardziej szczodre. Chyba nie potrafiłby wytłumaczyć dlaczego np. ubogą Albanię stać na przyznanie kobietom całego roku na odchowanie dziecka, a uchodzących za największą potęgę gospodarczą USA nie stać na zapewnienie każdej matce dwóch płatnych tygodni urlopu.
Tylko w USA
Według Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO) Stany Zjednoczone są jedynym krajem, gdzie nie ma gwarancji płatnego urlopu macierzyńskiego. Do niedawna urodzenie dziecka praktycznie oznaczało utratę pracy. Dopiero w 1993 roku ustawa zezwalająca na bezpłatny 3-miesięczny urlop z powodów zdrowotnych w rodzinie (Family Medical Leave Act) poprawiła nieco sytuację matek. Co prawda w okresie opieki nad dzieckiem kobiety tracą zarobki, lecz przynajmniej mają gwarancję, że nie stracą zatrudnienia.
Iskra nadziei
Problemy rodzin spowodowane brakiem płatnego urlopu macierzyńskiego w sytuacji gospodarczej, która zmusza kobiety do pracy zarobkowej, są coraz bardziej dotkliwe. Spostrzegły to władze Kalifornii, Rhode Island i New Jersey, które na poziomie stanowym zapewniły matkom świadczenia. W związku z tym jest nadzieja na zatwierdzenie ustawy wniesionej pod obrady Izby Reprezentantów przez demokratkę z Connecticut Rosę DeLauro. Kongresmanka proponuje stworzenie w ramach programu Social Security funduszu na urlopy macierzyńskie z pieniędzy wpłacanych przez pracowników i pracodawców. DeLauro oblicza, że dwa centy od każdych 10 dolarów zapewnią płatne urlopy macierzyńskie. Na pewno nie tak szczodre jak w Polsce, lecz znacznie skromniejsze, co i tak znacznie ułatwi im życie.
Z sondażu przeprowadzonego przez portal „Patch” wynika, że większość Amerykanów popiera propozycję De Lauro. 44 proc. respondentów opowiada się za ściąganiem na ten cel drobnych sum od zarobków. 39 proc. uważa, że o tego typu świadczeniach powinien decydować pracodawca, a 17 proc. jest zdania, że za zapewnienie kobietom płatnych urlopów macierzyńskich odpowiedzialność powinien ponosić tylko pracodawca. Świadczy to o tym, że marzenia prezydenta w zasadzie pokrywają się z marzeniami społeczeństwa.
Jednak warto się zastanowić nad lekceważącym stosunkiem do macierzyństwa. Dlaczego Litwę, Białoruś czy Mołdawię stać na ponad półroczne pełnopłatne urlopy macierzyńskie, a Stanów Zjednoczonych nie? Powód jest prosty, żadne z tych państw nie ma ambicji dowodzenia światem, co wiąże się z ogromnym nakładem kosztów na rozbudowę sił zbrojnych. Amerykanie domagają się zwrócenia większej uwagi na potrzeby krajowe zamiast na kosztowne interwencje w sprawy innych państw. Niestety, wszystkie żądania dotyczące poprawy sytuacji społeczeństwa spotykają się zazwyczaj z odmową i zawsze jest to uzasadniane obawą przed socjalizmem.
Elżbieta Glinka
[email protected]
Reklama