W piątek, trzynastego czerwca, po zaproszeniu wystosowanym przez senatora Dicka Durbina przebywał z wizytą w Chicago sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA Jeh Johnson. Wraz z przedstawicielami Izby Reprezentantów USA Luisem Gutierrezem oraz Billem Fosterem odwiedził ośrodek deportacyjny w Broadview, aby lepiej zapoznać się z problem dotyczącym tysięcy osób nielegalnie przebywających na terenie USA.
Po porannym wyjeździe do Broadview, podczas zamkniętego dla prasy spotkania, odbyły się rozmowy z reprezentantami i liderami stowarzyszeń i organizacji działających na rzecz reformy imigracyjnej. Na spotkaniu z mediami pytano między innymi o potrzebę wprowadzenia reformy imigracyjnej i zmian w prawie, które mają być przedstawione w sierpniu prezydentowi.
Jeh Johnson potwierdził, że jego wizyta w Chicago jest przygotowaniem do spotkania z prezydentem: – Jak wielu z was wie, zostałem poproszony przez prezydenta Baracka Obamę o przeprowadzenie dokładnego przeglądu naszego systemu imigracyjnego, by sprawdzić, co i jak możemy zrobić, aby zreformować go w stosunku do obowiązującego obecnie prawa. Mówię tu o olbrzymiej ilości ludzi przebywających obecnie w ośrodkach takich jak ten w Broadview. Stąd też wizyta w Chicago, która jest częścią mojej pracy zmierzającej do znalezienia drogi pomocy rozdzielonym rodzinom. Uważam, że nie możemy w żadnym wypadku naginać obowiązującego obecnie prawa, reprezentującego nasze narodowe, amerykańskie wartości. Musimy odnaleźć drogę porozumienia, która w równym stopniu będzie zgodna z panującym prawem jak i wartościami reprezentowanymi przez rodzinę.
Demokratyczny senator Dick Durbin podkreślił: – To, co robimy teraz na rzecz poprawy prawa, jest obserwowane dokładnie w Waszyngtonie i całym kraju. Dotyczy to bowiem naszej przyszłości i naszego życia. Reformy będą chronić nasze granice i naszych obywateli, promując imigrację jako jeden z najważniejszych punktów amerykańskiego doświadczenia. Nie ma konstytucyjnej alternatywy, by ominąć reformę imigracyjną. Wszystko, o czym dziś rozmawialiśmy, to bardziej efektywna droga do przeprowadzenia zmian. Jeżeli jednak nie uda się ich dokonać na drodze głosowania, to będziemy musieli przemyśleć i przygotować się na zmiany wprowadzane inaczej, które nie zawsze będą dobre, takie jak decyzje podjęte tylko przez prezydenta lub władzę wykonawczą.
Kongresman z Illinois Luis Gutierrez w swojej bardzo emocjonalnej wypowiedzi skupił się przede wszystkim na niezmiernie trudnej sytuacji ludzi przebywających w USA nielegalnie. Wielokrotnie podkreślał też rolę Izby Reprezentantów w trwającej obecnie debacie dotyczącej reformy imigracyjnej. Stąd jego słowa: – Wciąż mamy jeszcze „małe okienko” na zabezpieczenie naszych granic, na reformy ustawodawcze, lecz republikanie muszą działać już teraz, bo inaczej prezydent nie będzie miał wyboru, jak podjąć decyzję w ramach obecnie obowiązującego prawa. Zarówno demokraci jak i republikanie wiedzą, co powinno zostać naprawione w naszym prawie i nie to jest problemem. Pytaniem jest – czy mamy polityczną wolę wprowadzenia tych zmian? Proszę tylko zwrócić uwagę na rok 2004, gdy George W. Bush uzyskał 44 proc. głosów wśród głosujących mniejszości latynoskich, a obecnie odsetek ten spadł do 22 procent. Pora, jak to mówią moi republikańscy koledzy, wymienić nielegalne prawo imigracyjne na prawo legalne.
Bill Foster zwrócił uwagę na rosnące znaczenie społeczności muzułmańskiej w Chicago i odnalezienie, jak to nazwał „bardzo trudnej drogi porozumienia pomiędzy nimi a społecznością amerykańską”.
Politycy opowiedzieli też o spotkaniu w ośrodku Broadview z mężczyzną oczekującym na deportację z USA i o przeprowadzonej z nim rozmowie, a także o spotkaniu w chwilę potem z jego matką chcącą zobaczyć syna po raz ostatni przed deportacją.
– Na naszych granicach mamy kryzys humanitarny! Zbyt wiele dzieci jest gwałconych, mordowanych lub należy do karteli narkotykowych – to jest fakt, o którym politycy nie chcą wiedzieć – grzmiał Gutierrez.
Tekst i zdjęcia Dariusz Lachowski
Reklama