Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 17:17
Reklama KD Market

Groził jej fałszywy fiskus. Barbara Kalinsky opowiada o praktykach oszustów

Barbara Kalinsky z północno-zachodnich przedmieść Chicago omal nie wpadła w pułapkę zastawioną w ubiegłym tygodniu przez oszustów podszywających się pod pracowników urzędu skarbowego (Internal Revenue Service, IRS). Przed utratą dużej kwoty pieniędzy uratowali ją syn z synową.



O historii, która może być ostrzeżeniem dla nas wszystkich, opowiedziała nam Alicja Kuklińska, synowa niedoszłej ofiary fałszywej skarbówki. Kuklińska, na co dzień redaktor naczelna miesięcznika „Zgoda”, zdążyła wyszukać informacje na witrynie internetowej prawdziwego IRS, zanim jej teściowa Barbara Kalinsky zrealizowała przelew. Niemal w ostatniej chwili, bowiem kobieta już była bliska sfinalizowania transakcji.

Jak dowiedziała się Kuklińska, oszuści żerują przede wszystkim na imigrantach oraz osobach starszych. – Moja teściowa jest dziarską, starszą panią po siedemdziesiątce, posługującą się smartfonem i korzystającą z internetu. Mimo to była bliska spełnienia żądań oszustów, ponieważ zaaranżowana przez nich sytuacja wyglądała bardzo wiarygodnie. Znali wszystkie nazwiska, daty i fakty. Nawet można się było dodzwonić do tego fałszywego IRS i z tła dochodziły odgłosy, jakie zwykle słyszy się w biurze. O mały włos nie nabrał się na to także mój mąż Jeff. Przecież wszyscy się boją IRS. Gdy sprawdziliśmy numer telefonu, z którego telefonowano do teściowej, okazało się, że był zarejestrowany w Indiach – opowiada nam Kuklińska.

Barbara Kalinsky jest przekonana, że nie dałaby się oszukać, gdyby chodziło o nią osobiście, a nie o zmarłego syna. – Wiadomość pozostawiona w poczcie głosowej 11 czerwca dotyczyła mojego syna, który rzeczywiście miał problemy z IRS. Gdy odszedł, musiałam zająć się jego wszystkimi sprawami, ale wiem, że je załatwiłam. Dlatego bardzo się zdenerwowałam po odsłuchaniu wiadomości i oddzwoniłam na pozostawiony w nagraniu numer. Powiedziałam mężczyźnie, który odebrał telefon, że mój syn zmarł cztery lata temu i że nie jestem w żaden sposób odpowiedzialna za jego długi. Dodałam, iż nie życzę sobie, aby mi dokuczano, po czym odłożyłam słuchawkę.

Niestety telefon zadzwonił ponownie i niestety, Kalinsky popełniła błąd, odbierając go. – Rozmówca przedstawił się jako agent IRS Tony Foster i podał numer odznaki identyfikacyjnej, a także numer sprawy. Używał prawniczego żargonu. Wyrażał się bardzo profesjonalnie i wiarygodnie. Powiedział rozkazującym tonem, że nie wolno odkładać słuchawki, jak się rozmawia z agentem IRS. Groził aresztowaniem przez szeryfa, jeśli natychmiast nie ureguluję zadłużenia.



Groźba aresztowania przeraziła mieszkającą samotnie wdowę. – Szybko się ubrałam w przekonaniu, że zaraz może zjawić się u mnie policja. Zadzwoniłam do syna Jeffa. Opowiedziałam mu wszystko. Nie wiedziałam, co mam dalej robić. Poprosiłam, by sprawdził numer telefonu, spod którego otrzymałam pogróżki. Więc zadzwonił do nich i powiedział mi, że wszystko wygląda legalnie…

Kolejny telefon odebrany przez Kalinsky pochodził z „biura szeryfa”. – Kobiecy głos powiedział mi, że mają nakaz aresztowania i że zaraz u mnie będą. Wybłagałam, żeby się wstrzymali, bo zaraz zadzwonię do IRS i wszystko ureguluję. Jeszcze mnie ostrzegła, żebym się pospieszyła, bo jeśli otrzyma ponowny nakaz, będą musieli po mnie przyjechać.

Coraz bardziej przerażona kobieta zdecydowała się na zapłacenie „długu”. Nie posiadała jednak całej wymaganej kwoty 3,5 tys. dolarów. Miała nadzieję, że „agent IRS” zgodzi się na przyjęcie zaliczki, a resztę będzie można rozłożyć na raty. – Zapytał mnie, ile mogę zapłacić na początek. Powiedziałam mu, że tysiąc dolarów i się zgodził, ale pod warunkiem, że natychmiast przeleję gotówkę, bo tylko w takiej postaci mogą przyjąć zapłatę. Kazał mi podjąć gotówkę z banku i pojechać z nią do sklepu „Jewel” na ulicy Touhy, bo tam mogę dokonać przelewu. Powiedział, że jestem monitorowana i żebym się nie rozłączała.

Kalinsky posłusznie wykonała wszystkie polecenia poza ostatnim, ponieważ niechcący jednak rozłączyła rozmowę. Była już na parkingu „Jewela”, by dokonać przelewu pieniędzy, gdy zadzwonił syn. – Jeff powiedział mi, że to jednak jest oszustwo, ponieważ jego żona Alicja sprawdziła na portalu IRS, że urząd skarbowy nigdy od nikogo nie żąda przez telefon natychmiastowego wpłacenia gotówki. Alicja sprawdziła też przepisy urzędu i znalazła ostrzeżenie przed oszustwami, łącznie z opisem właśnie takiego schematu działania, jaki zastosowano wobec mnie.

Poszkodowana Barbara Kalinsky już oficjalnie powiadomiła urząd skarbowy o próbie wyłudzenia od niej pieniędzy. Zgodnie z wymogami IRS wypełniła specjalny formularz pobrany z witryny http://www.irs.gov/ oraz odesłała kopie dokumentu pocztą i faksem.

Alicja Otap

[email protected]

******************************************

Uwaga podatnicy!


IRS nigdy:

– Nie żąda przez telefon natychmiastowego przelewu gotówki.

– Nie domaga się przez telefon numeru konta bankowego, karty kredytowej lub debetowej.

IRS zawsze:

– Powiadamia petenta o zaległościach podatkowych w korespondencji przysłanej tradycyjną pocztą.

Więcej informacji na temat oszustw podatkowych można uzyskać na witrynie IRS: http://www.irs.gov/ (w wyszukiwarkę witryny trzeba wpisać: „scam”).

1

1

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama