(aN)
Czy można tak po prostu przyjść na kolację do Białego Domu i pozować do zdjęć z wiceprezydentem? Okazuje się, że jest to całkowicie możliwe. Udowodniła to para z Virginii, która bez zaproszeń pojawiła się na wtorkowym, oficjalnym przyjęciu wydanym z okazji wizyty premiera Indii. Michaele i Tareq Salahi bawili się znakomicie, przez nikogo nawet nie zapytani kim są. Na pamiątkę wizyty w Białym Domu zostały im piękne fotografie, w tym ta, z płomiennym uśmiechem Joe Biden'a.
Para, która aspirowała do roli w telewizyjnym reality show "Real Housewives of D.C.," przybyła na kolację w eleganckich strojach, pozdrawiając fotoreporterów i robiąc sobie zdjęcia z osobami z najbliższego otoczenia prezydenta Baracka Obamy. Ani przez chwilę nikt z gości nie podejrzewał, że państwo Salahi wcale nie zostali przez Biały Dom zaproszeni. Choć trudno w to uwierzyć, niczego nie podejrzewała także ochrona prezydenta ,Secret Service.
Dopiero w środę wieczorem, kiedy Michaele Salahi umieściła na swoim profilu, na portalu Facebook, zdjęcia z ekskluzywnego przyjęcia, sprawą zajęły się odpowiednie służby. Rzecznik Secret Service poinformował, że służba skontaktowała się już z nieproszonymi gośćmi w celu wyjaśnienia ich obecności na kolacji. Edwin M. Donovan przyznał, że chociaż narazie nie wiadomo w jaki sposób państwu Salahi udało się niepostrzeżenie dostać w bezpośrednie otoczenie prezydenta USA, to wstępne dochodzenie wykazało już nieprawidłowości w jednej z komórek ochrony, odpowiedzialnej za kontrolę wchodzących gości. Donovan podkreślił jednocześnie, że prezydent i jego małżonka w żadnym wypadku nie znaleźli sie w niebezpieczeństwie.
Dokładne okoliczności zdarzenia wyjaśni wewnętrzne dochodzenie w Secret Service.
Jeżeli okaże się, że para skłamała służbom specjalnym, że została zaproszona na przyjęcie, to oznacza to, że popełniła przestępstwo, które zagrożone jest karą pozbawienie wolności.
Reklama