Od dawna przywykliśmy do kłamstw, przekręcania faktów i oczerniania rywali w walce o wybieralne urzędy. Wydawało się, że nic już wyborcy nie zdziwi. A jednak na całkiem nowy pomysł wpadł Scott Fistler, który ubiega się o miejsce w Kongresie.
35-letni Scott Fistler z Arizony wystartował jako republikanin. Nie zaskarbił sobie uznania wyborców, więc zmienił partię i nazwisko.
Dwie kampanie z ramienia GOP nie powiodły się. Postanowił zatem spróbować szczęścia jako demokrata. Powodzenie − jak sądzi − ma przynieść mu nowe nazwisko Cesar Chavez. Zakłada, że w okręgu wyborczym, zamieszkiwanym w większości przez ludność pochodzenia latynoskiego, nazwisko zmarłego kilka lat temu, słynnego lidera robotników rolnych i aktywisty praw człowieka, przyciągnie większą uwagę.
Plan Fistlera przypomina film z 1992 roku pt.: "The Distinguished Gentleman", w którym postać kreowana przez Eddiego Murphy'ego wygrywa wybory do Kongresu dzięki przyjęciu nazwiska zmarłego kongresmana. Istnieją jednak nikłe szanse na przebieg kariery Fistlera według filmowego scenariusza. Głównie dlatego, że posługiwanie się nazwiskiem człowieka uchodzącego w świecie robotników rolnych za bohatera może mieć odwrotny od zamierzonego skutek.
W rozmowie z gazetą "The Arizona Republic" Fistler nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że dzięki nowemu nazwisku będzie bardziej rozpoznawalny, a to może umożliwić mu wyborcze zwycięstwo. (eg)
Reklama