Kalifornijska prokuratura przedstawiła zarzuty 41-letniemu Isidro Garcii, podejrzanemu o porwanie przed 10 laty 15-letniej córki jego przyjaciółki i jej wielokrotne napastowanie seksualne. Zapewne jeszcze w czwartek zostanie on postawiony w stan oskarżenia.
Zarzutów jest w sumie pięć i dotyczą ciężkich przestępstw, takich jak porwanie i gwałt.
Kobiecie, mającej obecnie 25 lat, udało się uciec 19 maja. Wcześniej odnalazła swoją siostrę na jednym z portali społecznościowych i dowiedziała się od niej, że rodzina cały czas jej poszukuje. Kobieta udała się na komisariat i opowiedziała o porwaniu i przetrzymywaniu. Tego samego dnia policja zatrzymała Garcię.
Policja ustaliła, że do porwania doszło w 2004 roku, kiedy kobieta jako 15-latka przyjechała z Meksyku do Stanów Zjednoczonych, aby zamieszkać z matką i siostrą w miejscowości Santa Ana niedaleko Los Angeles. Nastolatka przekroczyła granicę nielegalnie i nie znała wtedy języka angielskiego. Kilka miesięcy po przybyciu do USA została porwana przez ówczesnego partnera swojej matki, z którymi wtedy mieszkały. Porywacz ukrył ją w garażu w miejscowości Compton, znajdującej się w pobliżu Santa Ana.
Przez 10 lat była przetrzymywana, najpierw w zamknięciu, potem otrzymała większy zakres swobody. W tym czasie porywacz wielokrotnie zmieniał adres zamieszkania oraz podawał fałszywe dane osobowe porwanej dziewczyny, przez co poważnie utrudniał policji poszukiwania - podkreślają funkcjonariusze. W 2007 roku dziewczyna otrzymała z Meksyku nowy dokument tożsamości na fałszywe nazwisko. Porywacz zmusił ją do ślubu; w 2012 roku urodziła dziecko.
Sąsiedzi fałszywego małżeństwa zeznali, że para nie budziła podejrzeń, a jej zachowanie wyglądało na normalne.
W ciągu 10 lat kobieta podjęła dwie nieudane próby ucieczki. Za karę została ciężko pobita - poinformowała policja. Porywacz groził jej też, że poinformuje lokalne władze, iż przebywa ona w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. (PAP)
Reklama