Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 18:32
Reklama KD Market

Biało-czerwona na Monte Cassino. 70. rocznica bitwy

Biało-czerwona na Monte Cassino. 70. rocznica bitwy
Polski cmentarz na Monte Cassino fot.Pilecka/Wikipedia
Wiemy, że bitwa o Monte Cassino była jedną z najbardziej zaciętych  bitew II wojny światowej. Brytyjski historyk Matthew Parker napisał: „Ta bitwa była najcięższą i najbardziej krwawą z walk zachodnich aliantów z wermachtem na wszystkich frontach drugiej wojny światowej. Niemcy porównywali ją ze Stalingradem”. Wiemy, że po lądowaniu aliantów na południu Włoch doszło do walk o  trudny do zdobycia pas umocnień w najwęższym miejscu Półwyspu Apenińskiego, linię Gustawa. Feldmarszałek Albert Kesselring, któremu powierzono dowodzenie siłami niemieckimi we Włoszech, obiecał Hitlerowi, że utrzyma tę linię przez co najmniej sześć miesięcy. Próby zdobycia umocnień z marszu i desantem pod Anzio spełzły na niczym. Droga na Rzym była zamknięta. W tej sytuacji dowództwo alianckie postanowiło wznowić ataki na linię Gustawa. Wiemy też, że Monte Cassino zdobyli Polacy. Może jednak czegoś nie wiemy?

/a> lasztor na Monte Cassino - z prawej zniszczony po bitwie, z lewej - odbudowany, stan obecny fot.Radomił/Wikipedia


Pierwsi byli Amerykanie

22 stycznia wieczorem uderzył frontalnie, na oślep, II Korpus. Generał Keyes rzucił na Cassino i dolinę rzeki Liri 36 Teksańską Dywizję Piechoty. Forsowanie wąskiej, lecz rwącej Rapido nie powiodło się. Wezbrana deszczami rzeka stanowiła przeszkodę nie do przebycia. Żołnierze ginęli w jej nurtach, gdzie prąd porywał gumowe łodzie, a ogień artylerii niemieckiej zrywał drewniane kładki i od huraganowego ognia artylerii. Ci, którzy zdołali się przeprawić, znaleźli się pod zmasowanym ostrzałem ze wszystkich rodzajów broni. Próbowano ich osłaniać pociskami dymnymi, ale to przynosiło efekty przeciwne od zamierzonych: zasłona dymna uniemożliwiała wskazywanie celów własnym obserwatorom artyleryjskim, zaś niemieccy strzelcy wyborowi podpełzali pod jej osłoną do stanowisk Amerykanów, wybijając żołnierza po żołnierzu. Pod wieczór straty 36 Dywizji wyniosły ponad półtora tysiąca ludzi i szturm trzeba było przerwać.

11 lutego do natarcia od północnego wschodu wysłano amerykańską 34 Dywizję Piechoty. Jako pierwszy cel ataku jej dowódca wybrał zrujnowane baraki koszar armii włoskiej około 3 km na północ od Cassino. Okazało się jednak, że w ruinach pełno było betonowych schronów bojowych, a przedpola zaminowano. Atak był serią porażek: miny dziesiątkowały piechotę, błoto spowalniało postępy czołgów, a ogień karabinów maszynowych i dział uniemożliwiał jakiekolwiek ruchy. Na skutek ciężkich strat 34 Dywizję 12 lutego zastąpiła 36 Dywizja, która utrzymała się do 20 lutego, do którego to dnia sam tylko drugi batalion stracił siedmiu oficerów i prawie dwustu żołnierzy.

Rozwaga czy barbarzyństwo?

Jeszcze przed desantem na Sycylii Kolegium Szefów Sztabów upominało generała Eisenhowera, by „bez względu na okoliczności operacyjne wszystkie instytucje religijne, kościoły, archiwa i pomniki przeszłości były chronione”. Eisenhower odpowiedział, że akcje będą prowadzone „z zachowaniem ostrożności. Dowódcy sił morskich, lądowych i powietrznych otrzymali w tej sprawie instrukcje i wykazali całkowite zrozumienie.”

Krwawa łaźnia, jakiej doświadczyli w styczniu Amerykanie, przyspieszyła decyzję dowództwa o wprowadzeniu do linii nowozelandzkiego korpusu generała Bernarda Freyberga, który oświadczył, że nie pośle swych żołnierzy dopóki klasztor nie zostanie zbombardowany. Protesty nie zdały się na nic. 14 lutego nad klasztorem rozrzucono ulotki, które informowały:

Włoscy Przyjaciele, uważajcie: do tej pory staraliśmy się uniknąć bombardowania Monte Cassino. Ale teraz walki coraz bardziej zbliżają się do tego uświęconego miejsca. Nadszedł czas, kiedy musimy wycelować działa w sam klasztor. Udzielamy wam ostrzeżenia, abyście mogli się uratować. Ostrzegamy was usilnie: opuśćcie klasztor. Opuście go natychmiast. To dla waszego dobra.”

Następnego dnia 256 alianckich bombowców zrzuciło 576 ton bomb, zamieniając zabytkowy klasztor w stos gruzów. Wszyscy, którzy to widzieli, byli w szoku. Zniszczenie Monte Cassino odbiło się szerokim echem na całym świecie. Powszechnie uznawano to za szczyt głupoty i barbarzyństwa.

Hekatomba Maorysów i Gurków

Drugie uderzenie rozpoczęła 15 lutego 2 Dywizja Nowozelandzka. Żołnierze generała Howarda Kippenbergera zaatakowali stację kolejową Cassino. Tymczasem padające od 2 lutego ulewne deszcze zamieniły dolinę Rapido w grzęzawisko. Natarcie mogło poruszać się jedynie wzdłuż nasypu kolejowego, ale był on mocno zniszczony i zaminowany. Kippenberger zdawał sobie sprawę ze szczupłości tego miejsca, więc postanowił atakować siłami jednego batalionu. Maorysom udało się Niemców wyprzeć, jednak 18 lutego po południu zmuszeni byli wycofać się – z dwustu żołnierzy, którzy wyruszyli poprzedniej nocy, wróciło siedmiu. 18 lutego dwa bataliony Gurków zaatakowały wzgórza „444”, „445” i „569”. Mimo iż zajęto na pewien czas kluczowe szczyty, jeszcze tego samego dnia na skutek ciężkich strat wycofano się. Straty Gurkha Rifles wyniosły łącznie 245 żołnierzy. Freyberg nie miał innego wyjścia jak przyznać, że natarcie się załamało.

Powtórka z masakry

Po czterech tygodniach rozpoczęło się natarcie tymi samymi siłami.  775 samolotów zrzuciło na miasto i okolice blisko 1100 ton bomb, a artyleria wystrzeliła ponad 10 tysięcy pocisków. Po przygotowaniu ogniowym, w trakcie którego Cassino zostało zrównane z ziemią, na pozycje niemieckie uderzyły ponownie dywizje hinduska, nowozelandzka i brytyjska. Ulewny deszcz utrudniał posuwanie się naprzód, zamoknięcie baterii uniemożliwiło łączność radiową, a leje po bombach unieruchomiły alianckie czołgi. 18 lutego dwa bataliony Gurków zaatakowały wzgórza „444”, „445” i „569” położone około 300 m od murów klasztoru. Wydawało się, że są o krok od zdobycia wzgórza, ale dalsze natarcie nie powiodło się. 25 marca nastąpiło załamanie. Na podstawy wyjściowe spłynęły niedobitki. Alianci stracili od stycznia około 48 tysięcy ludzi, nie zdobywając wzgórza i nie przełamując linii Gustawa.

/a> Polski cmentarz na Monte Cassino fot.Pilecka/Wikipedia


Co potrafią Polacy?

Jeszcze nim Nowozelandczycy i Hindusi przegrali swe drugie uderzenie marszałek Alexander doszedł do wniosku, że izolowane akcje uderzeniowe pojedynczych brygad i dywizji nic nie dadzą i zaczął planowanie znacznie szerzej zakrojonej ofensywy. Główną siłę czwartego natarcia miał stanowić 2 Korpus Polski pod dowództwem generała Władysława Andersa. Anders przyjął propozycję, a 11 maja odczytano żołnierzom rozkaz dowódcy:

Kochani moi Bracia i Dzieci. Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad odwiecznym naszym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, nowozelandzkie, walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie. Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego Narodu, podtrzymywać nas będą duchy poległych naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w Waszym sercu.

Żołnierze – za bandycką napaść na Polskę, za rozbiór Polski wraz z bolszewikami, za tysiące zrujnowanych miast i wsi, za morderstwa i katowanie setek tysięcy naszych sióstr i braci, za niedolę i nieszczęście Kraju, za nasze cierpienia i tułaczkę – z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna!

Atak rozpoczął się 12 maja o godzinie pierwszej w nocy, poprzedzony aliancką nawałą artyleryjską. Żołnierze szli do nocnego szturmu w zaminowanym, niemal nieosłoniętym terenie, pod ostrzałem prowadzonym z bunkrów, stanowisk artylerii i moździerzy, których nie był w stanie zniszczyć ostrzał 1060 dział.

Do natarcia na wzgórza „593” i „569” ruszył 2 Batalion Strzelców Karpackich. Na prawym skrzydle wchodził w zagłębienie „Gardziel”, z zadaniem zdobycia farmy „Massa Albaneta”, 1 Batalion wzmocniony czołgami, działami samobieżnymi i saperami. Mimo silnego ognia artylerii i ostrzału z broni strzeleckiej i maszynowej z zamaskowanych bunkrów, 2 Batalion opanował wzgórze „593” i ruszył na „569”, ale został zatrzymany ponosząc duże straty. Sytuacja stawała się coraz cięższa. W południe na „593” było już tylko siedemnastu żołnierzy i jeden oficer. Straty 3 Dywizji wyniosły siedmiuset ludzi.

Do ataku na wzgórze Widmo szły dwa bataliony wileńskie. Żołnierze bardzo dotkliwie odczuwali ostrzał artyleryjski w kamienistym terenie. Gdy wdarli się wreszcie na Widmo, straty sięgały 20 procent. Kompanie lewoskrzydłowego 15. batalionu zostały poderwane o 3.30 do ataku na wzgórze „575”. Po opanowaniu szczytu kompanie ruszyły ku San Angelo, ale po 200 metrach dotarły do głębokiej rozpadliny, która była pełna pułapek minowych i gniazd karabinów maszynowych. W obliczu całkowitej zagłady dowódca Korpusu dał rozkaz wycofania na pozycje wyjściowe.

I jeszcze jeden raz...

Załamane natarcie, okupione dotkliwymi stratami, przyniosło jednak korzyści. Rozpoznano większość punktów ogniowych nieprzyjaciela, zlokalizowano baterie jego moździerzy. Jeńcy niemieccy informowali o bardzo złej sytuacji zaopatrzeniowej ich czołowych oddziałów i wyraźnym upadku morale.

Przez następne cztery dni pozycje nieprzyjaciela bombardowało lotnictwo. 16 maja Lwowski Batalion Strzelców nagłym wypadem zajął Widmo. Twarda postawa żołnierzy polskich zmusiła nieprzyjaciela do wycofania się. Dzięki zdobyciu Widma zagrożono San Angelo, będące kluczowym punktem niemieckiej obrony, skąd łatwo było przeniknąć w głąb nieprzyjacielskich pozycji, aż do stanowisk artylerii.

Drugi atak przyniósł przełom: utrzymano Widmo, zdobyto „593”, Monte Castellone i Massa Albaneta. To związało resztę niemieckich rezerw i pozwoliło na oskrzydlające przełamanie 18 maja linii obronnych przez francuskie kolonialne siły marokańskie i algierskie. 1 Dywizja Pancerno-Spadochronowa otrzymała rozkaz wycofania się. Polacy przechwycili meldunek niemiecki.  Wysłano patrol 12 Pułku Ułanów Podolskich, który wkroczył do ruin klasztoru i zatknął na murach polską flagę. W samo południe trębacz odegrał hejnał mariacki ogłaszając zwycięstwo polskich żołnierzy, a marszałek Alexander skierował do 2 Korpusu Polskiego rozkaz treści następującej:

Żołnierze Polskiego Korpusu! Jeżeliby mi dano do wyboru, których żołnierzy chciałbym mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym Was – Polaków.

Piotr K Domaradzki

/a> fot.arch. MPA


Monte Cassino, Montecassino, wzgórze w Apeninie Środkowym (Apeniny), w południowych Włoszech. Wysokość 516 m. Wznosi się na nim (od 529) klasztor Benedyktynów. W czasie II wojny światowej, wraz ze wzgórzami Monte Cairo, San Angelo i Passo Corno było kluczową pozycją obronną niemieckiej linii Gustawa, strzegącej drogi z Neapolu do Rzymu.

W 1944 rozegrała się bitwa o Monte Cassino, zwana też bitwą o Rzym. W dniach 17-25 stycznia, 15-18 lutego, 15-25 marca Niemcy odparli trzy ataki wojsk alianckich. W czasie walk nie zdobyto ani ufortyfikowanych wzgórz, ani znajdującego się u ich podnóża miasta Cassino. Biorące udział w atakach na pozycje niemieckie oddziały amerykańskie, angielskie, hinduskie i nowozelandzkie straciły łącznie 54 tys. żołnierzy.

Po nieudanym, trzecim natarciu generał Leese, dowódca 8 Armii Brytyjskiej zwrócił się do dowódcy 2 Korpusu Polskiego, generała dywizji W. Andersa, z propozycją zdobycia wzgórza Monte Cassino. Generał Anders, bez konsultacji z naczelnym wodzem, niespodziewanie dla samych Brytyjczyków, podjął się wykonania zadania.

2 Korpus Polski liczył 48 tys. żołnierzy i składał się z 3 Dywizji Strzelców Karpackich, dowodzonej przez generała brygady B. Ducha, 5 Kresowej Dywizji Piechoty, dowodzonej przez generała brygady N. Sulika, 2 Brygady Pancernej, dowodzonej przez generała brygady B. Rakowskiego, grupy artylerii (10 pułków artylerii) dowodzonej przez generała brygady R. Odzierzyńskiego.

Po działaniach obronnych nad rzeką Sangro (4 lutego - 29 marca 1944) 2. Korpus przerzucono w rejon Monte Cassino, bronionego przez elitarną, niemiecką 1 Dywizję Spadochronową oraz pułki wysokogórskie. Pierwsze natarcie 2 Korpusu (11-12 maja), odparte przez Niemców, przyniosło duże straty, umożliwiło jednak Brytyjczykom, nacierającym równocześnie doliną Liri, przełamanie niemieckiej obrony.

17 maja 2 Korpus wznowił natarcie, które zakończyło się zdobyciem łańcucha wzgórz i nawiązaniem styczności poprzez patrole z angielską 78 Dywizją Piechoty. 18 maja w godzinach rannych patrol 12 Pułku Ułanów Podolskich, dowodzony przez podporucznika K. Gurbiela, dotarł do opuszczonego nocą przez Niemców klasztoru.

Wraz ze zdobyciem Monte Cassino niemiecka linia Gustawa została przełamana. W bitwie pod Monte Cassino straty 2 Korpusu wyniosły 924 zabitych, 2930 rannych i 345 zaginionych.


Untitled-1

Untitled-1

img110

img110

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama