Burmistrz Rahm Emanuel zapewnia, że będzie kontynuował swoją dotychczasową politykę. Twierdzi, że nie zrażają go słabe wyniki sondaży.
Sondaż gazety "Chicago Sun-Times" wykazał, że na Emanuela głosowałoby tylko 29 proc. wyborców, gdyby elekcja odbywała się już dziś. Jednak burmistrz twierdzi, że "musi pozostać wierny swoim zasadom i robić to, co do niego należy, by z rezultatów rozliczyć się przed społeczeństwem".
Szczególnie osłabła popularność Emanuela wśród afroamerykańskich wyborców. Tylko 8 proc. opowiada się za reelekcją obecnego burmistrza.
W rozmowie z lokalnymi mediami, m. in. z gazetą "Chicago Sun-Times" i telewizją ABC 7, Emanuel przyznaje, że spadek poparcia wyborców wiąże się z jego drastycznymi decyzjami takimi jak np. zamykanie szkół oraz z planami podniesienia podatków od nieruchomości i zwiększenia składek emerytalnych pracowników administracji miasta.
Z kolei w rozmowie z gazetą "Chicago Tribune" Emanuel wydaje się bagatelizować to, że w sondażu praktycznie remisuje z Toni Preckwinkle, prezes rady powiatu Cook. Preckwinkle, jeszcze nie zgłosiła swojej kandydatury na urząd burmistrza i nie wiadomo, czy w ogóle to zrobi.
Jak twierdzi Emanuel, Preckwinkle zapewniła go, że nie stanie w szranki wyborcze w przyszłym roku, ale równocześnie główny propagandzista kampanii wyborczej burmistrza już przygotowuje materiały przedstawiające ją w negatywnym świetle.
Na razie Emanuel nie ma silnych przeciwników wyborczych, a jego fundusz polityczny przekroczył już 7 mln dol., co jest kwotą imponującą w wyborach municypalnych.
Przypomnijmy, że odbędą się one 24 lutego 2015 roku.
(ao)