Policja chicagowska twierdzi, że nadzwyczaj dobre rezultaty w prewencji przestępczości gangów przynosi program określany ironicznie przez krytyków jako “przytul łobuza” (Hug a thug).
Interwencyjno-prewencyjna inicjatywa polega na osobistym kontaktowaniu się komendantów policji z członkami gangów oraz z potencjalnymi członkami i prawdopodobnymi ofiarami rozgrywek pomiędzy grupami przestępczymi.
Przedstawiciele Chicago Police Department i organizacji dzielnicowych odwiedzają w domach wybrane osoby, by poinformować je, że jeśli w ich najbliższej okolicy dojdzie do rozlewu krwi, to będą one osobiście pociągnięte do odpowiedzialności prawnej; policja znadzie na nie paragraf, żeby osadzić na wiele lat za kratkami. Towarzyszący policjantowi dzielnicowy aktywista przekazuje też informacje o możliwościach uzyskania stałego zatrudnienia i świadczeniach socjalnych dla całej rodziny.
− Staramy się, aby w rozmowie z funkcjonariuszem uczestniczyły całe rodziny – mówi telewizji WLS szef policji chicagowskiej Garry McCarthy.
Program został zapoczątkowany jako pilotażowy blisko pół roku temu w dzielnicy Austin, na zachodzie miasta, gdzie notuje się bardzo wysokie wskaźniki zabójstw i innych rodzajów przestępstw.
Przez ostatnich sześć miesięcy komendantka dystryktu Austin Barbara West odwiedziła miejsca zamieszkania 29 aktywnych członków gangów. − Niektórzy mi nawet nie otworzyli drzwi, inni zatrzasnęli je przed nosem, ale w większości przypadków wysłuchano mnie, a nawet poproszono, abym weszła i usiadła − relacjonuje policjantka.
Program przynosi zadowalające rezultaty, dlatego jest stosowany w kolejnych dzielnicach borykających się z problemem gangów.
Jak informuje nadinspektor McCarthy policja przeprowadziła już co najmniej 60 osobistych interwencji i żaden z odwiedzonych przez funcjonariuszy członków grup przestępczych, jak dotąd nie popadł w konflikt z prawem, zaś siedemnastu skorzystało z pomocy socjalnej. − To dopiero początek programu i czekamy na jego rozwój z nadzieją i niecierpliwością − stwierdza McCarthy.
Szef policji uważa, że ironiczne określenie “przytul łobuza”, jakie krytycy nadali programowi, jest niesprawiedliwe. Jak podkreśla, program ani nie jest sposobem ścigania przestępców, ani negocjowania z nimi, a tylko metodą prewencyjną. - Sam ich będę ściskał, jeśli program przyniesie rezultaty – dodaje żartobliwie szef policji.
(ao)
Reklama