Chyba żadne inne środowisko zawodowe Polaków mieszkających w Chicago nie jest owiane tyloma legendami co świat trokerów. Zawodowi kierowcy z uprawnieniami do prowadzenia samochodów ciężarowych (CDL) to jedna z najliczniejszych grup zawodowych chicagowskiej Polonii. Wszyscy znamy przynajmniej jednego kierowcę, a każdy kierowca – jak wieść gminna niesie – widział niejedno. Podobno kierowca jest jak marynarz, bo zostawia żonę w domu. Tylko z dziewczynami w każdym porcie chyba trochę gorzej, bo kiedy już można odpocząć po 36 godzinach jazdy – sen zagarnia wszystko.
Szlak „na Kalifornię”
Troker nie jedzie „do” ale „na” Kalifornię. Jednym z Polaków, którzy ten szlak przecierali w latach 80., jest Janusz Babula. Bez GPS-ów i telefonów komórkowych, na podstawie atlasów i liczenia słupków przy drodze wraz z kilkoma kolegami podbijali południe. Zapytany o innych weteranów jednym tchem wymienia: Janusz Fiszer, Janusz Ładziński (zginął w Pensylwanii w wyniku wybuchu zbiornika), Robert Sztorc i John Kucharski, czyli król (człowiek, który dziś prowadzi największą polonijną firmę transportową). Babula jako jeden z pierwszych założył swoją firmę transportową – „JSB Transportation”. Skrót utworzony od swoich inicjałów tłumaczy jako slogan: „jutro, spokojnie, bezpiecznie”.
Kalifornia jak Mekka przyciągała trokowców pięknymi widokami ("na jednej trasie cztery pory roku"), wspomnieniami legendarnych klubów takich jak Mustang ("portowe dziewczyny") czy ciepłymi źródłami, których zagospodarowanie sponsorował jeszcze Al Capone ("potwierdzają to ustawione obok tablice informacyjne").
Gangsterskie bywały także...
...sposoby na dorobienie na boku. To, co teraz kierowcy nazywają „bonusem”, jest niczym w porównaniu do pomysłów sprzed lat. Przemyt alkoholu, papierosów, narkotyków, a nawet plan „łączenia rodzin” – to była jazda po bardzo cienkiej linii; jednym się udało, innym nie. Alkohol i papierosy wożone do Kanady nie były niczym nadzwyczajnym, co innego „łącznie rodzin”, czyli przemyt ludzi do USA, przeważnie z Kanady. Koszt wycieczki na naczepie, wówczas 2,5 tys. dol., pomnożony przez kilka osób dawał sumę, która mogła zawrócić w głowie. W miarę jedzenia apetyt wszak rośnie i kto wie, może ten proceder trwałby do dziś, gdyby nie chciwość popychająca kierowców do zabierania całych transportów ludzi, których w razie kontroli nie dało się już ukryć. Jedna z głośnych spraw przemytu skończyła się tragicznie, kiedy truck prowadzony przez dwóch Polaków przewrócił się na autostradzie. Był w całości załadowany marihuaną, która wysypała się na jezdnię. Jeden z kierowców został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, co go przerosło. Popełnił w więzieniu samobójstwo.
Trzydzieści lat minęło
Ze sloganowego jutra Janusza Babuli zrobiło się 30 lat. Ten czas to rozstania i powroty do kierownicy. Jeżdżąc po Ameryce, nasz rozmówca zarobił na klub, który otworzył przy ulicy Belmont w Chicago. Legendarna Czterdziestka była początkowo miejscem, w którym spotykali się kierowcy. Wcześniej Polacy mogli ze sobą porozmawiać głównie przez CB-radio na kanale 25 (dziś kierowcy używają kanału 19). W złotych czasach w klubie można było przy piwie zobaczyć filmowe odpalanie papierosa studolarówką.
Przez 30 lat zarobki kierowców się nie zmieniły, zmieniły się ceny paliwa (galon paliwa kosztował wtedy 40 centów, teraz 4 dolary), utrzymania pojazdu i opłaty transportowe. Tłuste lata trokerki niestety minęły. Nadal jednak to najlepsza alternatywa zarobkowa, zwłaszcza dla tych, którzy stracili pracę w sektorze budowlanym. Ameryka opiera się na transporcie drogowym i chociaż kolej jest trzy razy tańsza, to jednak przegrywa głównie w dziedzinie przewozu towarów spożywczych.
Rozwój technologii z pewnością odmienił na zawsze oblicze tego zawodu, takie jak posiadanie kilku egzemplarzy prawa jazdy z kilku stanów, kombinowanie z paliwem (które można było kupić za centa, jeśli wiadomo było gdzie umieścić termometr podczas tankowania) czy wykonywanie telefonów po odczekaniu pół godziny w kolejce do budki telefonicznej (jedyna metoda na sprawdzenie czy małżonka jest w domu). Technologia, która dziś jest sprzymierzeńcem służb nadzorujących pracę amerykańskich kierowców ciężarówek, dla nich samych nie zawsze okazuje się taka pomocna. Pomocny z pewnością jest dla naszych rodaków św. Krzysztof, bez którego żaden kierowca nie wyrusza w trasę.
Objęcia Morfeusza słodsze niż seks
Barbara, która jeździ Sprinterem (auto dostawcze, do którego prowadzenia niewymagane jest posiadanie CDL) twierdzi, że piętnaście minut snu na siedzeniu jest lepsze niż jakiekolwiek zmysłowe doznania. Zimny prysznic, głośna muzyka, kawa z napojem energetyzującym czy oklepywanie twarzy, to tylko doraźne środki. Sen jest z pewnością dla trokerów towarem deficytowym numer jeden. W czasach, w których nie było jeszcze nawet pomysłu na drug testy dla kierowców, używali oni wykałaczek namoczonych w kokainie i leków odchudzających na receptę, których skutkiem ubocznym było nadmierne pobudzenie. Jednak i te metody odeszły do przeszłości. Nie ma skutecznego sposobu na oszukanie snu, dlatego też jedną z najczęstszych chorób zawodowych kierowców są zaburzenia snu. W latach osiemdziesiątych mniej było truck stopów, ale kierowcy mogli liczyć na darmowe pokoje ze śniadaniem w motelach przy trasie, a nawet w hotelach z widokiem na ocean. Chociaż teraz ta infrastruktura znacznie się rozwinęła, wielu odjeżdża z kwitkiem, bo w porze wieczornej nie ma już miejsc na kolejnym postoju. Ci, którym się udało, zawsze mogą liczyć na towarzystwo pięknych pań, pracujących tam, gdzie kierowca odpoczywa. Z dostawą do drzwi ciężarówki pojawiają się zamówione na kanale 19 „lot lizards”.
Mimo wszystko...
Mateusz Dubiel wsiadł do trucka w wieku 22 lat, spędził za kółkiem trzy i obecnie pracuje jako instruktor jazdy w Viking Driving School. Trzy lata spędzone niemal bez przerwy w trasie wspomina jako „piękne czasy”. Za kierownicą siadają także coraz częściej kobiety, a nawet pary, które traktują wspólne wyjazdy jako sposób na dorobienie się. Obecnie po drogach Ameryki coraz częściej jeżdżą kierowcy nieposiadający wystarczającego doświadczenia, chcący jak najszybciej zarobić jak najwięcej, wszystko to kosztem czasu i snu. Około 95 proc. polskich kierowców przepisuje tzw. książki – ocenia Dubiel. Kierowca to z pewnością także dobry matematyk, który sprawnie i szybko przelicza mile, czas i paliwo, a wszystko po to, aby zarobić więcej i szybciej wrócić do domu. Babula twierdzi, że kierowcy sami narzucili sobie takie drakońskie tempo. Obecnie, pomimo regulacji prawnych zabraniających jazdy powyżej jedenastu godzin, zleceniodawcy oczekują od kierowców superszybkich dostaw. Owoce i warzywa z południowych stanów muszą czasami dotrzeć na przeciwległy kraniec Ameryki w ekspresowym tempie, stąd opowieści o gazowanych pomidorach i winogronach. Do naczep z takimi ładunkami wpuszczany jest gaz, który ma zapobiegać zbyt szybkiemu dojrzewaniu. Kierowca, który po raz pierwszy widzi ekipę zajmującą się „gazowaniem”, przeżywa niemały szok – ludzie w maskach gazowych i kombinezonach ochronnych podchodzący do pomidorów.
Zawód dający adrenalinę, jak żaden inny...
Słowniczek
CDL, Commercial Driving License - prawo jazdy uprawniające do prowadzenia pojazdów ciężarowych z naczepą, o dopuszczalnej ładowności 80 tys. funtów
truck – czyli TIR, auto ciężarowe
troker – spolszczona wersja słowa „trucker”, czyli kierowca ciężarówki
bonus – potocznie to, co „spadło”, czyli towar z załadunku, który przykleił się do ręki kierowcy: komputery, alkohol, żywność i inne dobrodziejstwa
książka – czyli „log book”, książka w której kierowca ma obowiązek notować czas postoju, załadunku i tankowania
drug test – test moczu, sprawdzający obecność narkotyków w organizmie kierowcy
truck stop – miejsca na postój, przystosowane do potrzeb kierowców ciężarówek
lot lizard – prostytutka pracująca na miejscach postoju
Reklama