Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 18:22
Reklama KD Market
Reklama

Czy Chicago ma za mało karetek?

Czy w sytuacji zagrażającej życiu pacjenta karetka przyjedzie na czas? Śledztwo przeprowadzone przez  telewizję CBS i Better Government Association dowiodło, że niestety, nie zawsze. Dlatego też chicagowscy sanitariusze domagają się większej ilości karetek i zatrudnienia dodatkowego personelu.

/a> fot.Kelly Martin/Wikipedia


Jako przykład podano wypadek, do którego doszło w ubiegłym miesiącu w śródmieściu Chicago. Lynn Ramos przechodziła przez Washington St., gdy potrąciła ją 2-tonowa ciężarówka przewożąca pocztę. Po pięciu minutach na miejscu pojawił się wóz strażacki, a sanitariusze podjęli wysiłki wyciągnięcia kobiety spod kół pojazdu.  W nagranej rozmowie słychać głos miejskiego dyspozytora, który się dziwi, dlaczego wciąż nie ma karetki pogotowia.

Natomiast wszystkie karetki z ośrodka najbliższego miejscu zdarzenia były w terenie. Najbliższy dostępny ambulans potrzebował aż 16 minut, by dotrzeć na miejsce wezwania − o 10 minut więcej niż wymagają tego stanowe regulacje.

− Do takiego opóźnienia nigdy nie powinno dojść − przyznaje szef sanitariuszy Patrick Fitzmaurice. − Mamy za mało karetek − konstatuje.

Przedstawiciele Chicago zapewniają, że jakość pracy służb medycznych spełnia stawiane wymagania. Wóz strażacki z sanitariuszami, wyposażonymi w sprzęt do udzielania pierwszej pomocy zawsze przybywa na miejsce wypadku w ciągu najwyżej sześciu minut. Sanitariusze stabilizują stan zdrowia pacjenta  do chwili przybycia karetki.

− Do przyjazdu ambulansu może minąć dalsze 10-15 minut − mówi inny sanitariusz zastrzegający sobie anonimowość. − W zależności od obrażeń pacjenta, te minuty mogą okazać się krytyczne.

Audyt inspektora generalnego wykazał, że miejskie służby medyczne nie spełniają standardów zalecanych przez National Fire Protection Association.

NFPA zaleca, by w 90 proc. przypadków sprzęt służący do ratowania życia znalazł się na miejscu wypadku w ciągu pięciu minut.  Kontrola dowiodła też, że taki sprzęt dociera do pacjenta zaledwie w 58 proc. przypadków.

− Na ratowanie życia idzie lwia część pieniędzy podatników - twierdzi inspektor generalny Joseph Ferguson. − Z badań naszego biura wynika jednak, że usługi medyczne są świadczone na niższym poziomie niż twierdzi komenda straży pożarnej − dodaje.

Z twierdzeniem tym nie zgadza się komendant straży pożarnej. W pisemnym oświadczeniu Jose Santiago stwierdził: "Karetek nam nie brakuje". Zapewnił też, że w bieżącym roku straż pożarna zamierza stworzyć więcej etatów dla sanitariuszy.

(ak)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama