Indyjski minister spraw zagranicznych Salman Khurshid zażądał w czwartek od Stanów Zjednoczonych wycofania oskarżeń wobec wicekonsul generalnej Indii w Nowym Jorku Devyani Khobragade, aresztowanej 12 grudnia pod zarzutem oszustwa wizowego.
Aresztowanie Khobragade, zwolnionej następnie za kaucją wysokości 250 tys. dolarów, wywołało w Indiach ogromne oburzenie. Delhi zarzuca Stanom Zjednoczonym potraktowanie wicekonsul jak pospolitej przestępczyni - zakucie jej w kajdanki, poddanie szczegółowej rewizji osobistej, umieszczenie w celi z narkomankami.
Według nowojorskiej prokuratury Khobragade przedstawiła fałszywe dokumenty występując o wizę dla swojej gosposi. Miała oświadczyć, że płaciła swej indyjskiej gosposi 4,5 tys. dolarów miesięcznie, podczas gdy faktycznie płaciła jej mniej niż wynosi płaca minimalna w USA. Wicekonsul nie przyznała się do winy. Jej prawnicy zapowiedzieli złożenie protestu przeciwko aresztowaniu, wskazując na immunitet dyplomatyczny Khobragade.
Przedstawicieli władz Indii podkreślają, że wicekonsul informowała w lipcu br. policję w Nowym Jorku i w Delhi, iż jej gosposia znikła i próbowała ją szantażować. Żądała załatwienia jej nowego paszportu i wizy USA uprawniającej do podjęcia dowolnej pracy, a także znacznej sumy pieniędzy, grożąc, że w razie odmowy doniesie na Khobragade. W Indiach wydano nakaz aresztowania gosposi.
Khurshid podkreślił w czwartek w rozmowie z dziennikarzami, że wicekonsul w żadnym wypadku nie powinna była zostać aresztowana. Dodał, że aresztować należało ową gosposię. "Zwróciliśmy się o wyjaśnienie tego, co zaszło i dlaczego wystąpiliśmy o niezwłoczne wycofanie sprawy" - powiedział.
Inni politycy indyjscy też domagają się niezwłocznego wycofania zarzutów wobec Khobragade i przeprosin. Jeszcze w czwartek Khurshid ma rozmawiać z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym.
Strona amerykańska podkreśla, że aresztowanie odbyło się z zachowaniem obowiązujących procedur i że jako wicekonsul Khobragade była chroniona tylko częściowym immunitetem, dotyczącym tylko jej działalności służbowej.
Władze indyjskie przeniosły Khobragade po tym incydencie do pracy w swym przedstawicielstwie przy ONZ w Nowym Jorku, co ma jej zapewnić pełny immunitet dyplomatyczny. O formalnym przyznaniu takiego statusu decyduje jednak Departament Stanu USA.
W reakcji na potraktowanie wicekonsul Indie cofnęły pewne przywileje amerykańskim dyplomatom w Delhi i zażądały od nich ujawnienia, ile płacą swoim indyjskim pomocom domowym. Według indyjskich mediów kantynie w ambasadzie USA w Delhi cofnięto zgodę na bezcłowy import alkoholi. W pobliżu amerykańskiej placówki dyplomatycznej w stolicy Indii usunięto betonowe bariery ograniczające ruch drogowy, które pełniły tam rolę środka bezpieczeństwa.
Rząd Indii podkreślił, że jest "wstrząśnięty i zbulwersowany" potraktowaniem wicekonsul w sposób "poniżający". Przedstawiciele władz indyjskich mówią też, że wicekonsul została potraktowana "nikczemnie i po barbarzyńsku". We wtorek przywódcy indyjskich partii politycznych odmówili spotkania się w Delhi z delegacją Kongresu USA.
Ubolewanie z powodu incydentu wyraził Kerry. "Sekretarz stanu rozumie reakcje, jakie ten incydent wywołał w Indiach" - powiedziała w środę rzeczniczka Departamentu Stanu. Kerry wyraził nadzieję, że sprawa ta nie zaszkodzi stosunkom między obu krajami.
(PAP)
Reklama