W grudniu wygasa w USA ustawa nakazująca montowanie w atrapach pistoletów metalowych części, pobudzających wykrywacze. Kongres jest podzielony w sprawie nowej ustawy, a eksperci ostrzegają, że plastikowy pistolet może zbudować każdy, kto ma drukarkę 3D.
Chodzi o wygasającą 9 grudnia ustawę z 1988 roku (Undetectable Firearms Act), która zawiera wymóg, by w każdym pistolecie był umieszczony kawałek metalu, dzięki czemu broń taka pobudza wykrywacze metalu np. na lotniskach.
Jak dotąd w Kongresie nie udało się dojść do porozumienia w sprawie tego, czy tylko przedłużyć dotychczasową ustawę (jak wolą Republikanie), czy też wprowadzić do niej nowe zapisy, które dostosowałyby ją do postępu technologicznego z ostatniego ćwierćwiecza. Demokraci chcą, by nowa ustawa wprost odnosiła się do plastikowych pistoletów drukowanych w technologii 3D.
Jak ostrzegł cytowany przez "New York Times" były zastępca dyrektora FBI Tim Murphy, te pistolety "są przerażające, gdyż sprawiają, że praktycznie większość standardowych detektorów jest bezużyteczna".
Jak realne jest niebezpieczeństwo tej technologii, unaoczniła szeroko opisywana w prasie inicjatywa studenta z Teksasu Cody'ego Wilsona, który w ubiegłym roku zapowiedział, że w ramach projektu non-profit dla firmy Defense Distributed stworzy pierwszy na świecie pistolet, do produkcji którego potrzebna będzie jedynie domowa drukarka 3D. Takie drukarki, choć kosztowne, są już szeroko dostępne w sklepach.
Jak pisał wiosną "Forbes", Wilsonowi nie tylko udało się wyprodukować odpowiadający wszelkim wymogom użytkowym plastikowy pistolet, ale też grupa Defense Distributed, która jest legalnym producentem broni, w marcu uzyskała licencję na produkcję tej broni. Pistolet nazwano "Liberator" w nawiązaniu do tanich, jednostrzałowych pistoletów FP-45 Liberator z II wojny światowej, które stworzono w USA z myślą o wspieraniu ruchu oporu w Europie. W odróżnieniu od oryginału nowy Liberator zbudowany jest niemal całkowicie z plastiku. Żeby broń zadziałała, należy uzupełnić ją o zwykły gwóźdź w charakterze iglicy, uderzającej w spłonkę naboju. By pistolet spełniał wymogi ustawy Undetectable Firearms Act, umieszczono w nim ważący 170 gramów kawałek metalu.
Ten element, jak ostrzegają eksperci, można jednak łatwo usunąć i zastąpić innym, plastikowym. Pojawiły się obawy, że nie wszyscy, którzy skorzystają z instrukcji udostępnionej na stronie internetowej i wyprodukują sobie Liberatora, będą postępować zgodnie z prawem i umieszczą w nim metalową część. W maju na wniosek władz federalnych grupa Defense Distributed usunęła z internetu instrukcję, ale wciąż można ją było znaleźć w innych źródłach, m.in. na portalach do wymiany plików między internautami.
Demokraci w Kongresie chcą, by nowa ustawa usuwała luki w prawie i wprowadziła wymóg, że metalowa część stanowi "kluczowy i niemożliwy do odczepienia element" pistoletów. "Trudno uwierzyć, że ktoś może sprzeciwić się takiej legislacji" - powiedział senator Charles Schumer z Nowego Jorku, wskazując na niebezpieczeństwo, że broń wyprodukowana z drukarek 3D będzie używana przez przestępców i terrorystów. Parlamentarzyści wracają do Waszyngtonu po przerwie z okazji Święta Dziękczynienia dopiero za tydzień.
Niemniej, jak przyznał Murphy, nawet zmiana prawa nie rozwiązuje problemu zagrożenia, jakie stanowi nowa technologia. "Prawo może powstrzymać produkcję na dużą skalę, ale nie powstrzyma pojedynczych osób" - powiedział. "NYT" zwraca uwagę, że nowoczesne skanery do ciała potrafią wykryć nawet kartę kredytową w kieszeni, ale są kosztowne, mało mobilne i kontrowersyjne ze względu na ochronę prywatności.
(PAP)
Reklama