Prawdziwym celem poniedziałkowej wizyty wiceprezydenta Joe Bidena w Chicago było wysondowanie nastrojów w związku z jego potencjalną kandydaturą na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Taka jest opinia różnych środowisk medialnych i politycznych.
Biden jeszcze oficjalnie nie mówi o swoich planach politycznych na rok 2016. Prawdopodobnie uzależnia je od tego, czy o prezydenturę będzie ubiegać się była sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Na temat aspiracji Bidena do prezydenckiego fotela spekulują przede wszystkim komentatorzy polityczni oraz prominentni republikanie, w tym Reince Priebus, krajowy przewodniczący Grand Old Party.
Ważnym, a może najważniejszym punktem chicagowskiej wizyty Bidena, był dochodowy lunch w śródmieściu wydany przez senatora Richarda Durbina, który ubiega się o reelekcję. Środki finansowe uzyskane z imprezy zostaną przeznaczone na kampanię wyborczą tego polityka i innych kandydatów popieranych przez Partię Demokratyczną.
W poniedziałek wiceprezydent Biden wziął także udział w uroczystym rozpoczęciu budowy nowego, pierwszego od ponad dziesięciu lat, schroniska dla ofiar przemocy domowej; powstanie ono w południowo-zachodniej dzielnicy. Gospodarzem ceremonii był burmistrz Rahm Emanuel.
Dysponująca 40 łóżkami placówka obsłuży w skali rocznej około stu rodzin. Znajdą w niej one bezpieczne schronienie, uzyskają psychoterapię, pomoc społeczną oraz porady, jak dalej pokierować swoim życiem i usamodzielnić się. Na terenie schroniska znajdować się będą także biura agencji socjalnych, a nawet sklepy.
W godzinach popołudniowych wiceprezydent udał się na kampus University of Chicago, gdzie na Wydziale Nauk Politycznych wygłosił przemówienie na temat służby na rzecz społeczeństwa.
71-letni Biden jest wybitnym mężem stanu o bogatej karierze politycznej, rozległej wiedzy i doświadczeniu. Potrafi być błyskotliwym oratorem i ciętym, inteligentnym uczestnikiem debaty wyborczej, choć jak każdemu wysoko postawionemu dygniatarzowi zdarzyło mu się też kilka niezręcznych gaf.
(ao)
Reklama