Oskarżona o zamordowanie swojej 5-miesięcznej wnuczki Alfreda Giedrojć twierdzi, że jest niewinna. Takie oświadczenie 62-letnia kobieta złożyła w czwartek w sądzie w Bridgeview. Polka poprosiła także o wypuszczenie jej na wolność.
Alfreda Giedrojć w październiku usłyszała cztery zarzuty morderstwa z premedytacją. Według prokuratury 6 października w swym domu w Oak Park kobieta z zimną krwią zadała swej wnuczce kilka ciosów młotem kowalskim, a następnie poderżnęła dziecku gardło kuchennym nożem. O tym, że zbrodni dokonała z premedytacją według oskarżycieli świadczy fakt, iż Giedrojć już dzień wcześniej przygotowała narzędzia zbrodni i ukryła je w szafie.
Alfreda Giedrojć przed sądem w Bridgeview stawiła się w towarzystwie swojego publicznego obrońcy. Urodzona i wychowana w Polsce kobieta słabo zna język angielski i z prawnikami oraz sądem komunikuje się jedynie za pośrednictwem tłumacza.
Podczas czwartkowego przesłuchania 62-latka nie przyznała się do stawianych jej zarzutów. Za pośrednictwem tłumacza zwróciła się także do sądu z prośbą o wypuszczenie jej na wolność. Jej prośbę odrzucono.
Od początku października Giedrojć przebywa w areszcie powiatu Cook.
Podobnie jak podczas poprzednich przesłuchań w czwartek w sądzie nie było krewnych Polki. Adwokat oskarżonej przyznał, że za wcześnie jeszcze, by mówić o tym, czy jej linia obrony będzie opierać się na domniemaniu niepoczytalności. 62-latka przejdzie badanie psychiatryczne, na podstawie którego będzie można określić, czy w czasie dokonywania zbrodni Giedrojć zdawała sobie sprawę ze swych czynów.
Datę kolejnej rozprawy w sprawie Alfredy Giedrojć wyznaczono na 18 grudnia.
mp
Reklama