Izba Reprezentantów nie będzie głosowała nad ustawą o kompleksowej reformie imigracyjnej w wersji przyjętej przez Senat − powiedział marszałek izby niższej John Boehner. Zapewnił, że nie pozwoli, by izba poddała pod głosowanie ustawę w wersji senackiej ani podjęła w tej sprawie negocjacje z Senatem.
Tym samym Boehner przybił ostatni gwóźdź do trumny przyjętej w czerwcu przez Senat ustawy umożliwiającej nielegalnym imigrantom, których liczbę w USA szacuje się na ponad 11 mln, zalegalizowanie pobytu, a następnie uzyskanie obywatelstwa. Z drugiej strony kompleksowa reforma ma naprawić obecny system legalnej imigracji, tak by w przyszłości przyjmować do USA większą liczbę obcokrajowców o wysokich kwalifikacjach zawodowych. Reforma przewiduje też uszczelnienie granicy z Meksykiem oraz zaostrzone kontrole i kary wobec firm, które zatrudniają ludzi bez pozwolenia na pracę.
Marszałek izby już wcześniej zapowiadał, że republikanie są zdecydowanie przeciwni kompleksowej reformie imigracyjnej, jaką przyjął Senat. Jednocześnie zapewniał, że izba jest zdeterminowana do podejścia „krok po kroku”, czyli zajmowania się osobno poszczególnymi elementami reformy.
Boehner odmówił odpowiedzi na pytania, czy jeszcze w tym roku izba w ogóle zamierza poddać pod głosowanie jakąkolwiek z własnych ustaw dotyczących reformy przepisów imigracyjnych. Zostało to odebrane tak, że prawdopodobnie nie ma na to szans.
− To bardzo smutna wiadomość dla nieudokumentowanych imigrantów − komentuje Grażyna Zajączkowska, konsultant imigracyjny w Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim. − Prezydent Obama obiecywał, że reforma w jakiejś postaci zostanie zatwierdzona jeszcze w tym roku. Nieudokumentowani po cichu liczyli, że przed świętami Bożego Narodzenia być może otrzymają nadzieję na legalizację swojego pobytu. Tymczasem nadzieje te spełzły na niczym, a zapowiedź marszałka Boehnera nie daje większych szans na zmianę stanowiska republikanów w sprawie reformy w przyszłym roku, który dla wielu ustawodawców będzie rokiem wyborczym. Z tego względu prawodawcy nie będą prawdopodobnie skłonni do podejmowania radykalnych decyzji dotyczących losów imigrantów.
− Z drugiej strony − przyznaje Zajączkowska − korzyści z pracy nielegalnych dla amerykańskiej gospodarki są ogromne. Gospodarka nie może sobie pozwolić, by zrezygnować z płaconych podatków, a jednocześnie kraju nie stać, by deportować 11 mln nieudokumentowanych.
Podobną w tonie opinię wyrażają nawet niektórzy legislatorzy republikańscy. Kongresman Mario Diaz-Balart z Florydy wezwał marszałka Boehnera do ponownego rozważenia swej decyzji. − Obecny system imigracyjny się nie sprawdza, dlatego też musimy wspólnie znaleźć takie rozwiązanie, które pozwoli na jego skuteczną naprawę − powiedział Diaz-Balart.
Reformy imigracyjnej nie uznaje za martwą Illinois Coalition for Immigrant and Refugee Rights. Rzeczniczka organizacji Monica Trevino zapewnia: „Będziemy walczyć o legalizację wszystkich nieudokumentowanych imigrantów do samego końca. Tylko zatwierdzenie reformy może spowodować, że codzienne deportacje zostaną wstrzymane, a rodziny imigranckie nie będą rozdzielane. Decyzja marszałka Boehnera jest tylko kolejną przeszkodą – która wcześniej czy później zostanie pokonana – w przekonaniu republikańskich ustawodawców o konieczności legalizacji nieudokumentowanych. Republikanie nie mają wyboru. Nielegalni nie pójdą sobie tak prostu. Będą nadal tu mieszkać i w przyszłości staną się wyborcami, z którymi trzeba będzie się liczyć".
Losy reformy imigracyjnej są także ważne dla Polski, bo w kompleksowej ustawie, jaką przyjął w tej sprawie Senat, znalazły się zapisy przewidujące zniesienie obowiązku wizowego dla turystów z Polski. Gdyby izba zdecydowała się na podzielenie reformy na mniejsze ustawy, wówczas może to okazać się dla Polski niekorzystne, bo istnieje duże ryzyko, że kongresmeni pominą polski wątek dotyczący rozszerzenia programu o ruchu bezwizowym.
Andrzej Kazimierczak
[email protected]
Reklama