Jak dotąd 106 tys. osób, znacznie poniżej oczekiwań, zapisało się po nowe prywatne polisy w ramach reformy ubezpieczeń zdrowia Obamacare, w tym tylko 27 tys. skorzystało w tym celu z rządowej strony internetowej, która wciąż ma problemy techniczne.
Jak poinformowały w środę władze federalne, tylko 27 tys. osób zapisało się po nowe prywatne ubezpieczenia zdrowotne na giełdzie ubezpieczeń prowadzonej w imieniu 36 stanów przez rządową stronę internetową HealthCare.gov. W pozostałych stanach, które wprowadziły własne, stanowe giełdy ubezpieczeń, liczbę nowych polis oszacowano na 79 tys., czyli w sumie 106 tys. To zaledwie jedna piąta z ambitnie zakładanych 500 tys. osób, na jakie liczyła administracja Baracka Obamy w pierwszym miesiącu obowiązywania reformy.
Prezentując dane, sekretarz zdrowia i służb społecznych Kathleen Sebelius podkreśliła, że 975 tys. osób rozpoczęło proces składania wniosków, ale wciąż nie wybrało jeszcze polisy. Natomiast 396 tys. osób, które wcześniej nie miały żadnego ubezpieczenia, zostało zakwalifikowanych do programu darmowej opieki zdrowotnej dla najuboższych z programu Medicaid, lub podobnego programu dla dzieci.
Obamacare, jak powszechnie nazywa się przyjętą w 2010 roku przez Kongres reformę systemu opieki zdrowotnej w USA, to flagowy, obiecany już kampanii wyborczej w 2008 roku, projekt Baracka Obamy, który ma zapewnić powszechny system ubezpieczeń w USA.
Ustawa o reformie (Affordable Care Act - ACA) zaczęła częściowo wchodzić w życie już 1 października, kiedy ruszyły giełdy ubezpieczeń, na których nieubezpieczeni mają wykupić nowe polisy, otrzymując - w przypadku tych o niskich zarobkach - dofinansowanie od państwa.
Ale jak się okazało już 1 października, rządowa strona internetowa nie działała jak należy, a błędy techniczne wciąż nie zostały w pełni wyeliminowane. Ludzie skarżą się, że strona działa zbyt wolno, blokuje się, zdarza się, że odrzuca wnioski uprawnionych do polisy osób.
Początkowo administracja federalna usprawiedliwiała techniczne kłopoty wielką popularnością portalu - prawie 20 mln odwiedzin w ciągu trzech tygodni. Później Obama przyznał, że problemy istnieją, przepraszał i obiecał, że będą naprawione do końca listopada. Media donoszą, że portal nie był gotowy już na starcie, ale administracja nie brała pod uwagę, że reforma - wielokrotnie poddawana próbom sabotażu i osłabienia przez Republikanów - mogłaby wejść w życie później niż planowano.
Zdaniem Republikanów Obamacare stanowi zagrożenie dla wolności osobistej i jest przejawem socjalizmu. Problemy techniczne ze stroną dały im okazję, by znowu zaatakować reformę. Ponadto okazało się, że wbrew obietnicom Obamy, wiele osób musi wykupić nowe polisy, nierzadko droższe od obecnych, które nie spełniają wymogów reformy. Za to też Obama ich przeprosił, ale Republikanie domagają się dymisji sekretarz Sebelius.
Liczbę osób, które nie mają żadnego ubezpieczenia, szacuje się w USA na prawie 50 mln, czyli 15 proc. społeczeństwa. Reforma zaadresowana jest głównie do tych, którym ubezpieczenia zdrowotnego nie zapewnia pracodawca albo do osób, które pracują na własny rachunek, ale nie było je dotąd stać na ubezpieczenie. Reforma ma też pomóc osobom chorym lub mającym pewne uwarunkowania zdrowotne, którym dotychczas towarzystwa ubezpieczeń mogły odmówić polisy, bądź od których żądały znacznie wyższych składek, ponieważ stanowią grupę wyższego ryzyka. Teraz firmy ubezpieczeniowe muszą przyjąć wszystkich, którzy się zgłoszą.
Sukces reformy zależeć będzie od tego, jak wiele osób, zwłaszcza młodych i zdrowych, wykupi polisy, rekompensując straty grożące firmom ubezpieczeniowym wskutek nowych wymogów. Reforma zakłada, że każdy, kto ma wystarczający dochód, a nie wykupi polisy, zapłaci karę w postaci specjalnego podatku. W pierwszym roku obowiązywania Obamacare będzie on jednak stosunkowo niski i wyniesie 95 dolarów.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Reklama