Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 22:07
Reklama KD Market

Pakistańczyk w Kongresie chce dowiedzieć się, dlaczego zginęła jego matka

Właściwie nigdy nie zastanawiał się nad amerykańskimi dronami nieustannie przelatującymi nad jego domem w północno-zachodnim Pakistanie. Był to jeszcze jeden z dźwięków, do których zdołał się przyzwyczaić, aż do dnia, w którym zginęła jego babka. 13-letni Zubair Rehman z ojcem i młodszą siostrą zostali zaproszeni do Kongresu przez demokratę z Florydy kongresmana Alana Graysona. Opowiedzą o tragediach cywilnej ludności.



Pewnego dnia w ubiegłym roku Zubair wrócił do domu ze szkoły. Babka kazała mu coś przegryźć, zanim wyjdzie na pole, by pomóc jej w zbieraniu okry. Następnego dnia było jedno z najświętszych świąt islamskich, kiedy cała rodzina zbiera się przy ulubionych potrawach. Chłopak zjadł i wyszedł na pole. Usłyszał przeszywający powietrze świst. "Nagle zrobiło się bardzo ciemno. Potem spostrzegłem, że nie ma babci. Miałem wrażenie, że rozpadła się na drobne części" − wspomina. Jego przyjazd z ojcem Rafiqem ur-Rehmanem i 9-letnią siostrą Nabeelą do Waszyngtonu zorganizował Alan Grayson.

Opowieść Rehmanów udokumentowana w raporcie Amnesty International i nowym filmie dokumentalnym Roberta Greenwalda, jest odpowiedzią z pierwszej ręki na argumenty administracji Obamy, która twierdzi, że ataki dronów spowodowały niewielkie − jeśli jakiekolwiek − straty wśród ludności cywilnej.

Tymczasem Biuro Dziennikarstwa Dochodzeniowego szacuje, że w latach 2004 − 2013 drony zabiły między 2525 a 3613 ludzi, w tym od 407 do 926 cywilów. Administracja Obamy poddaje te liczby w wątpliwość. Dodaje przy tym, że w tym roku zmniejszono liczbę ataków dronami w Pakistanie.

Władze pakistańskie i sojusznicy Ameryki coraz częściej wzywają do uczciwych sprawozdań w sprawie śmierci cywilów. Rafiq ur-Rehman, z zawodu nauczyciel, jest zdeterminowany dołożyć do nich swój głos, bez względu na to, jak daleko będzie musiał podróżować.

Członek pakistańskiego oddziału organizacji praw człowieka Amnesty International, Mustafa Quadri, twierdzi, że rodzina Rehmanów musi mieć odwagę za dziesięciu. Jako mieszkańcom Północnego Waziristanu grożą im nie tylko drony, lecz również talibowie i pakistańskie wojsko. "Sam fakt, że przybyli z tak odległego i niebezpiecznego miejsca ma olbrzymie znaczenie. Namawiałbym gorąco prezydenta Obamę, senator Feinstein (przewodnicząca senackiego komitetu ds. wywiadu) i innych przedstawicieli rządu, by spotkali się z nimi i wytłumaczyli, dlaczego ich babka nie żyje.

Pakistański rząd sugeruje, że dron prawdopodobnie był przeznaczony dla taliba, który użył telefonu komórkowego na drodze, w pobliżu domu Rehmanów. Takie tłumaczenie rodzinie zabitej Mamany Bibi nie satysfakcjonuje.

Fatalnego dnia po powrocie z targu w pobliskiej miejscowości, gdzie udał się po słodycze dla dzieci, Fariq Rehman dowiedział się o śmierci swej matki. Chciał ją zobaczyć po raz ostatni. Powiedziano mu, że nie pozostało nic do oglądania. Ciągle wspomina rozpacz ojca krzyczącego, że nie może żyć bez swojej żony. Pamięta również własne przerażenie, gdy nie znalazł swoich dzieci. Powiedziano mu, że zabrano je do szpitala. Bał się, że nie żyją.

"Co moje dzieci wam zrobiły? − pyta. Zubair i Nabeela wyzdrowiały. Fakt, że bez przyczyny zostały zranione jest jeszcze jednym powodem, który pchnął Rehmana do przyjazdu do USA.

Uzyskanie odpowiedzi od administracji prezydenta Obamy może okazać się sprawą niewykonalną. Nigdy oficjalnie nie przyznano, że program dronów CIA jest stosowany w Pakistanie. Pakistan też odrzuca zarzuty o cichej współpracy z CIA. Rada Bezpieczeństwa Narodowego na większość pytań odpowiada powołując się na wypowiedź prezydenta Obamy z maja tego roku, kiedy powiedział: "podejmujemy akcje przeciw tym, którzy chcą nas zabić".

Fakt, że Stany Zjednoczone nie przyznają się do przypadkowego zabicia cywilów pozbawił rodzinę Rehmanów możliwości uzyskania odszkodowania lub pomocy w opłaceniu wysokiego rachunku za leczenie Zubaira, któremu odłamek pocisku utknął w kolanie. Jeden z pakistańskich oficjeli dał im 100 dol. mówiąc, że winę za ich straty ponoszą Amerykanie.

Rehman nie ma zamiaru odpowiadać na pytania dotyczące bojowników z tego regionu, roli Pakistanu w "dronowej wojnie" ani ataków dronami, jako potencjalnego środka rekrutacyjnego terrorystów.

"Jestem człowiekiem, jestem obywatelem. Przyjechałem, by mówić prawdę o tym, że moje dzieci zostały zranione, i po to, by dowiedzieć się, dlaczego zginęła moja matka". Zapytany, czy nie boi się o swoje życie po powrocie do Pakistanu powiedział: "Bać powinni się ci, którzy kłamią. Ja mówię prawdę. Nie mam powodu do strachu".

(eg)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama