Fotoradary nie cieszą się wśród kierowców w Wietrznym Mieście dobrą opinią. Chociaż magistrat przekonuje, że ich podstawowym zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa na ulicach Chicago, według wielu mieszkańców to nic innego, jak maszynka do robienia pieniędzy. Dużych pieniędzy.
Jak bronić się przed mandatem z pamiątkową fotografią? Najlepiej zdjąć nogę z gazu i dostosować się do obowiązujących ograniczeń prędkości. Dla wielu to jednak niewykonalne zadanie. Ci kierowcy, którzy cierpią na syndrom tzw. ciężkiej nogi i lubią wciskać pedał gazu mocniej, niż pozwalają na to przepisy zaopatrują się w pomysłowe akcesoria: plastikowe nakładki na tablice rejestracyjne, odblaskowe spraye oraz aplikacje na telefon. Ze „specjalistami” w tej dziedzinie rozmawiali dziennikarze stacji CBS2.
Cel działania sprayów i nakładek na tablice rejestracyjne jest prosty: uniemożliwić kamerom zarejestrowanie pełnego numeru rejestracyjnego pojazdu, a tym samym identyfikację jego właściciela. O ile – jak twierdzą eksperci - skuteczność tych pierwszych jest niewielka, to plastikowa nakładka spełnia swoje zadanie. Numer rejestracyjny widziany na wprost jest wyraźny, jednak z boku czy z góry– a tam zazwyczaj znajdują się kamery – jest nieczytelny.
Choć tego rodzaju ochrona przed okiem Wielkiego Brata, czyhającego na piratów drogowych jest niezgodna ze stanowymi przepisami, w praktyce stróże prawa rzadko je egzekwują.
Według specjalistów najlepszym rozwiązaniem są jednak aplikacje na telefon, tablet czy komputer, takie jak iRadar. Oparty na GPS system ostrzegania przed kamerami pozwala kierowcy zwolnić zanim uchwyci go fotoradar.
Cena: 30 dolarów. Zdecydowanie mniej niż najniższy nawet mandat za przekroczenie prędkości.
(mp)