Dzięki podwyżce miejskiego podatku obrotowego od papierosów do kasy Chicago wpłynęłoby dodatkowe 10 mln dolarów. Z tej kwoty - 8 mln dol. burmistrz Emanuel chciałby przeznaczyć na zmniejszenie deficytu budżetowego a pozostałe 2 mln dol. na rozszerzenie o 50 proc. programu bezpłatnych badań okulistycznych i darmowych okularów dla uczniów szkół publicznych, którzy pochodzą z rodzin o niskich dochodach.
Obecnie w Chicago każdy palacz kupujący paczkę papierosów płaci 68 centów podatku, które trafiają do miejskiej kasy. Podatek stanowy wynosi 1,01 dol. , a powiatu Cook - 1,98 dolara. Gdyby podatek miejski wzrósł o 75 centów, to całkowity podatek od sprzedaży papierosów wyniósłby 7,42 dol. i byłby rekordowy w skali kraju.
Podwyżka podatku od sprzedaży papierosów to jedno z nowych źródeł dochodu w nowym planie budżetowym, przygotowywanym przez Emanuela.
Preliminarz budżetowy burmistrza uwzględnia też dochody z mandatów zapłaconych przez kierowców przekraczających prędkość, a namierzonych przez fotoradary, które są stopniowo instalowane w różnych rejonach miasta w pobliżu szkół i parków.
Środki finansowe uzyskane dzięki fotoradarom pomogłyby sfinansować inne inicjatywy, których adresatami są uczniowie szkół publicznych (programy pozalekcyjne i letnie oraz program pracy wakacyjnej).
Natomiast radni mają też własne pomysły na uzyskanie nowych dochodów. Np. prowadzą starania o nałożenie podatku na mieszkańców przedmieść zatrudnionych w chicagowskich firmach.
Ten pomysł nie podoba się jednak burmistrzowi i radnemu Patrickowi O’Connorowi, rzecznikowi burmistrza w radzie miasta. Według radnego 40. okręgu, podatek od pracowników mieszkających poza Chicago zostałby źle przyjęty przez sektor biznesowy.
Termin zatwierdzenia budżetu Chicago upływa z końcem roku kalendarzowego. Rahm Emanuel i radni mają jeszcze trochę czasu na uzyskanie kompromisu w sprawie planu finansowego miasta.
(ao)