“To paradoks. Nawet wtedy, gdy Stany Zjednoczone stają się samym centrum finansowego wrzenia, nie ma innego miejsca, do którego mogliby uciec inwestorzy w poszukiwaniu bezpieczeństwa” - mówi Eswar Prasad, profesor ekonomii i ekspert od rynków międzynarodowych z waszyngtońskiego think tanku Brookings Institution.
Trwająca ponad dwa tygodnie częściowa blokada federalnego budżetu i groźba niezdolności USA do obsługi długu spowodowana była sporami Demokratów i Republikanów w Kongresie. Nie zdołano przyjąć w porę budżetu, a potem, co szczególnie zaniepokoiło inwestorów, Republikanie zagrozili brakiem zgody na podniesienie ustawowo dozwolonego pułapu zadłużenie państwa, co mogło doprowadzić w najbliższych tygodniach do technicznej niewypłacalności USA.
Było to kompromitacją na skalę światową i najpewniej zaszkodziło amerykańskiej gospodarce, spowalniając jej wzrost - komentuje AP.
Ale świat napędzany jest amerykańskimi dolarami, a inwestorzy wciąż uznają obligacje skarbowe USA za najbezpieczniejszą lokatę ich pieniędzy - dodaje agencja.
Toteż inwestorzy nie spanikowali, oprocentowanie 10-letnich obligacji amerykańskich nie podniosło się powyżej 2,73 proc.
Cały ten “spektakl” w Waszyngtonie nie odwrócił uwagi inwestorów od faktu, że “sytuacja fiskalna w USA poprawia się, deficyt budżetowy będzie w tym roku wynosił mniej niż 4 proc. i nadal równomiernie spadał” - mówi ekspert niemieckiej firmy inwestycyjnej Frankfurt-Trust Christoph Kind.
Rzecz w tym, że “nie ma alternatywy dla dolara, ani dla Ameryki” - napisał na początku tygodnia dziennik “Le Figaro”.
“Dolar pozostaje walutą światowych rezerw, do której uciekają inwestorzy, gdy tylko zaczyna się jakiś kryzys, nawet w latach 2008 - 2009” - wyjaśniał paryski dziennik.
Dolar i amerykańskie obligacje skarbowe korzystają na tym, że nie mają konkurencji - pisze AP. Niektórzy inwestorzy usiłują zdywersyfikować swoje portfolio kupując euro, jeny czy chińskie juany. Ale każda z tych walut stwarza problemy, ale “najbliższym ekwiwalentem dolara jest euro, a wiemy jak nieustannie grozi im (strefie euro) kryzys” - mówi szef działu azjatyckich rynków finansowych Rabobank Michael Every.
Ale nastawienie inwestorów zmieni się, jeśli impas polityczny w Waszyngtonie będzie się powtarzał - ostrzega AP. A powtórka może nastąpić na początku przyszłego roku, gdyż kompromis osiągnięty przez Republikanów i Demokratów nie rozwiązał de facto sporów budżetowych i problemu limitu zadłużenie - oddalił jedynie perspektywę blokady budżetowej i niewypłacalności USA.
Zgodnie z przyjętą przez Kongres kompromisową ustawą, ministerstwo finansów będzie mogło nadal - przynajmniej do 7 lutego - zaciągać pożyczki. Zapewnione jest też finansowanie rządu do 15 stycznia. W tym czasie Demokraci i Biały Dom oraz Republikanie mają osiągnąć porozumienie w sprawie ustawy budżetowej na 2014 rok oraz długoterminowej polityki fiskalnej, która ograniczyłaby wzrost amerykańskiego zadłużenia.
(PAP)