W raporcie na temat "potencjalnych makroekonomicznych konsekwencji politycznych gier w sprawie limitu długu" resort finansów wskazał, że "bezprecedensowa niewypłacalność USA mogłaby skutkować recesją porównywalną do tej, która nastąpiła po kryzysie finansowym w 2008 roku lub nawet gorszą".
"Niewypłacalność (ang. default) byłaby potencjalnie katastrofalna w skutkach: rynki kredytowe mogłyby zostać zablokowane; wartość dolara mogłaby gwałtownie spaść, a stopy procentowe wystrzelić w górę" - czytamy w raporcie. W komunikacie towarzyszącym raportowi minister finansów Jack Lew ocenił: "Przedłużająca się niepewność co do tego, czy nasz naród jest w stanie spłacać swe zobowiązania", szkodzi gospodarce. Wezwał Kongres do jak najszybszego podjęcia decyzji o podniesieniu dozwolonego limitu zadłużenia.
"Odkładanie decyzji o podniesieniu limitu długu do ostatniej chwili byłoby samobójcze dla rodzin i biznesu" - powiedział Lew. - Nasz kraj ciężko pracował, by wyjść z kryzysu finansowego z 2008 roku i Kongres musi działać już teraz, by podnieść limit zadłużenia".
Jak szacuje resort finansów, ustalony obecnie na poziomie 16,7 bilionów USD limit zadłużenia zostanie osiągnięty już 17 października. Brak porozumienia w sprawie jego podniesienia (czyli de facto dodrukowania pieniędzy) grozi ogłoszeniem niewypłacalności, co oznaczałoby niemożność uregulowania zobowiązań wynikających z obsługi długu na rynkach międzynarodowych. Taka sytuacja zdarzyłaby się w USA po raz pierwszy.
Raport resortu finansów ocenia, że gospodarka USA jest bardziej podatna na negatywne skutki "impasu w sprawie limitu długu" z powodu przedłużającej się blokady wydatków rządowych, w związku z nieprzyjęciem przez Kongres nowej ustawy budżetowej wraz z zakończeniem roku budżetowego 30 września.
Zdaniem resortu finansów już sama niepewność co do sytuacji budżetowej USA może odbić się na rynkach finansowych, tak jak to miało miejsce dwa lata temu. "Jeśli uczestnicy rynków finansowych mieliby stracić zaufanie do możliwości spłacania długów przez Stany Zjednoczone, mogłoby to mieć negatywne skutki, jakie widzieliśmy w 2011 roku, a nawet doprowadzić (...) do wzrostu kosztów obsługi rządowego długu i pogorszenia sytuacji fiskalnej USA" - ostrzega raport.
W 2011 roku, kiedy również doszło do impasu politycznego w sprawie podniesienia limitu długu, agencja Standard & Poor's pozbawiła USA najwyższego ratingu AAA, jakim cieszą się kraje o największej wiarygodności dla rynków finansowych.
Kontrolujący Izbę Reprezentantów Republikanie, a zwłaszcza najbardziej konserwatywne skrzydło związane z Tea Party, uzależniają przyjęcie nowej ustawy budżetowej oraz zgodę na podniesienie limitu długu od ustępstw prezydenta Baracka Obamy i Demokratów w kwestii reformy systemu opieki zdrowotnej (tzw. Obamacare).
Z Waszyngtonu
Inga Czerny (PAP)