Wstępne doniesienia dotyczące okoliczności zdarzenia są sprzeczne. Niektórzy świadkowie twierdzą, że w pociągu, który niespodziewanie wyjechał z bocznicy, nie było żywej duszy − nawet maszynisty. Inni mówią, że widzieli motorniczego.
Czterowagonowy pociąg widmo, jadący z prędkością 20-25 mil na godz. w kierunku wschodnim, uderzył w stojący pociąg z pasażerami relacji zachodniej. Nie wiadomo, dlaczego obydwa znajdowały się w tym samym czasie na tym samym torze. Zagadkę powinno wyjaśnić śledztwo prowadzone przez ekspertów władz federalnych, przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej CTA oraz policję Forest Park, która rejon katastrofy uważa za miejsce przestępstwa.
Władze prowadzące dochodzenie nie wykluczają sabotażu i kradzieży, ale brana też jest pod uwagę awaria systemów zabezpieczających. Rzecznik związku zawodowego maszynistów i mechaników poinformował, że pociąg, który wyjechał z bocznicy miał być naprawiany. Rzecznik wyraził też zdziwienie, że nie zadziałały systemy uniemożliwiające jazdę bez motorniczego.
Do wypadku doszło około godz. 8 w pobliżu ulicy Harlem i autostrady Eisenhower w Forest Park (na zachodnim przedmieściu Chicago). Przynajmniej jeden z wagonów został uszkodzony. Karetki pogotowia odwiozły rannych do pobliskich szpitali.
W rezultacie kraksy nastąpiła przerwa w ruchu na trasie kolejki CTA w pobliżu zdarzenia, ale pociągi kursowały normalnie na odcinku od ulicy Austin do O’ Hare.
Pasażerowie, którym wypadek pokrzyżował plany podróży, przesiedli się w specjalnie podstawione autobusy dowożące do linii zielonej (Green Line)
(ao)