Gubernator oferuje pomoc w walce z przestępczością
Policja stanowa lub gwardia narodowa pomogą policji chicagowskiej utrzymać spokój w mieście pod warunkiem, że zgodę na udzielenie wsparcia wyrazi burmistrz Rahm Emanuel oraz szef policji Garry McCarthy.
Rzeczniczka gubernatora Pata Quinna oświadczyła, że gubernator jest gotów do podjęcia rozmów z burmistrzem Emanuelem na temat ograniczenia przemocy w Chicago przy udziale policji stanowej lub gwardii narodowej.
Przypomnijmy, że w lipcu br. posłanka stanowa Monique Davis apelowała do gubernatora, aby oddelegował do Chicago oddziały gwardii narodowej w celu patrolowania ulic. Gubernator odniósł się wówczas sceptycznie do tej propozycji. Natomiast w 2008 r. ówczesny gubernator Rod Blagojevich oferował Chicago pomoc gwardii narodowej, ale nie chciał z niej skorzystać urzędujący wówczas burmistrz Richard M. Daley.
Gubernator Quinn wyraził w miniony weekend zainteresowanie udzieleniem Chicago pomocy po strzelaninie na południu miasta, podczas której ciężkich obrażeń doznało 13 osób, w tym 3-letni chłopiec i dwoje nastolatków. Zajście z użyciem broni bojowej, do którego doszło w czwartek wieczorem, policja określiła jako „porachunki między gangami”. Szef policji McCarthy stwierdził nawet: „to cud, że nikt nie zginął”.
W poniedziałek policja przesłuchiwała podejrzanych w tej sprawie. Na wydarzenia w Chicago zareagował też Biały Dom. Administracja prezydenta Baracka Obamy oświadczyła, że będzie naciskać na Kongres, by zatwierdził ustawy wiodące do ograniczenia przemocy i rozlewu krwi w wielkich miastach.
W weekend burmistrz Emanuel odwiedził najbardziej niebezpieczne rejony metropolii. Emanuel towarzyszył McCarthy'emu w radiowozie podczas patrolowania dystryktów policyjnych 3. i 6., w których najczęściej dochodzi do aktów przemocy. Rahm Emanuel rozmawiał też z oficerami policji, którzy codziennie patrolują tę część miasta.
W miniony weekend co najmniej 4 osoby poniosły śmierć i 15 odniosło obrażenia w rezultacie strzelanin.
Po opublikowaniu przed paroma dniami danych FBI, Chicago określono „stolicą morderstw”. Oficjalne statystyki FBI potwierdziły, że Wietrzne Miasto zakończyło 2012 r. liczbą 500 zabójstw; było to najwięcej w całym kraju.
Wyprzedziliśmy tym samym Nowy Jork, gdzie w minionym roku odnotowano 419 morderstw.
(ao)