Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 00:31
Reklama KD Market

Chicago amerykańską stolicą morderstw

Ponad 500 zabójstw popełnionych w ub.r. w Chicago, więcej niż w jakimkolwiek innym amerykańskim mieście, sprawiło, że obwołano je nową stolicą morderstw w USA. Chicago wyprzedziło Nowy Jork, w którym - jak wynika ze statystyk FBI za 2012 r. - zamordowano 419 osób. 

/a> Chicago nazwane zostało amerykańską stolicą morderstw fot. EPA/PAP Justin Lane


Chicago ma jednak o jedną trzecią mniej mieszkańców niż Nowy Jork. Po raz pierwszy od 2008 r. w Chicago zamordowanych zostało ponad pół tysiąca osób.

O eskalacji przemocy z bronią palną na ulicach i działalności gangów w Wietrznym Mieście mówi się od wielu lat. Pojawiające się niemal codziennie doniesienia o strzelaninach, w których ofiarami są nawet kilkuletnie dzieci, sprawiły, że o Chicago zaczęto mówić jako o "mieście terroru".

Były minister obrony Donald Rumsfeld właśnie na Chicago powoływał się w wywiadzie na temat Iraku. "Dziś są tam szkoły, wolna prasa i giełda. Ale czy jest idealnie? Nie. Giną ludzie? Tak. A czy ludzie są zabijani w Chicago? Tak. Taki po prostu jest świat" - oświadczył.

Z kolei prowadzący popularny program rozrywkowy Stephen Colbert sytuację w Chicago porównał do Syrii. "Stany Zjednoczone muszą zaatakować Syrię, bo Baszar el-Asad użył broni chemicznej wobec własnych obywateli. Wcześniej po prostu zabijał ich pociskami. Ale gdyby Ameryka przejmowała się zastrzelonymi, musielibyśmy przeprowadzić inwazję na Chicago" - oświadczył gospodarz programu "The Colbert Report".

Większość ofiar strzelanin w Chicago to przypadkowi świadkowie porachunków gangów. Jedną z 13 osób, do których strzelano w czwartek późnym wieczorem na boisku do koszykówki w miejskim parku na południowym zachodzie Chicago, był 3-letni chłopiec. Dwóch sprawców otworzyło broń z karabinu typu wojskowego, po czym zbiegło. Policja wiąże strzelaninę z działalnością gangów.

"Gangi mają bardzo długą tradycję w Chicago. Począwszy od Ala Capone, a kończąc na czasach obecnych, nasze miasto zawsze było kojarzone z przestępczością" - powiedział w rozmowie z PAP profesor Maurice McFarlin z wydziału kryminalistyki Uniwersytetu Northeastern w Chicago.

Profesor zgadza się z tym, że zabójstwa najczęściej powiązane są z przestępczością narkotykową, ale też, jak zaznacza McFarlin, "często wynikają z tego, że wśród niektórych społeczności panuje zasada zemsty, co oznacza, że za znieważenie odpłaca się kulą". "Wiele zabójstw nie jest wynikiem działań gangów, ale właśnie tego typu zachowań" - dodaje McFarlin. Ekspert w ten sposób tłumaczy sposób działania sprawców, którzy dokonują egzekucji oddając strzały na przykład z przejeżdżających samochodów. To właśnie w takich incydentach ginie wielu niewinnych ludzi. Do czwartku, w ciągu ostatnich siedmiu tygodni, w Chicago w strzelaninach rannych zostało ośmioro dzieci w wieku poniżej ośmiu lat.

Mieszkańcy Chicago dobrze wiedzą, gdzie przestępczość jest wysoka i gdzie można zostać postrzelonym nawet w biały dzień. Złą sławę mają południowe dzielnice, tzw. chicagowski South Side, zamieszkany głównie przez czarnoskórych, oraz zachód miasta, w którym przeważają Latynosi. To właśnie tam odnotowuje się najwięcej przypadków użycia broni palnej. Profesor Maurice McFarlin, który sam jest Afroamerykaninem, problem przestępczości wśród czarnoskórych łączy z biedą i redukcją miejsc pracy, głównie w fabrykach. Porównuje on dotknięte problemem przestępczości czarne rejony miasta do dzielnic, w których niegdyś w Chicago osiedlali się imigranci.

"Jeśli spojrzymy na historię gangów, zobaczymy, że wszystkie mniejszości, niezależnie od tego, czy byli to Irlandczycy, Polacy czy Żydzi, przynależały do określonych dzielnic i społeczności, ponieważ pozwalało im to na łatwiejsze rozpoczęcie życia i pracy. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Chicagowski, w miejscach gdzie mieszkali głównie imigranci, mieliśmy do czynienia z największym odsetkiem przestępstw wśród młodzieży. Teraz mamy ten sam problem z Afroamerykanami i Latynosami, którzy mają swoje rejony" - stwierdza McFarlin w rozmowie z PAP.

Sprawcami strzelanin coraz częściej są ludzie młodzi, zdarza się że nieletni. Profesor John Hagedorn z wydziału kryminalistyki University of Chicago-Illinois, uważa, że jedną z przyczyn wysokiej przestępczości w Chicago, ale i w innych amerykańskich miastach, jest poczucie braku perspektyw panujące wśród biednej czarnoskórej młodzieży. "Tak samo jest w Nowym Orleanie, Detroit czy Filadelfii, gdzie ogólny wskaźnik przestępczości jest wyższy niż w Chicago" - zaznacza profesor Hagedorn, który zwraca jeszcze uwagę na łatwy dostęp do broni nabywanej przeważnie nielegalnie.

W Chicago liczba nielegalnej broni, która została przejęta w tym roku przez policję, przekroczyła 4 tys. sztuk. Jest to najwyższy wynik wśród wszystkich miast w USA. Komendant chicagowskiej policji Garry McCarthy nawołuje do wyciągnięcia wniosków i wprowadzenia zmian w prawie, w tym zaostrzenia kar za nielegalne posiadanie broni.

Nadkomisarz McCarthy podczas konferencji prasowej w piątek, poświęconej ostatniej strzelaninie, ponownie powtórzył apel o zaostrzenie prawa o dostępie do broni, w tym uchwalenie przez Kongres zakazu broni półautomatycznej typu wojskowego. "Miejscem broni typu wojskowego, która - jak uważamy - została użyta w tej strzelaninie, jest pole walki, a nie ulice czy parki w Chicago" - powiedział komendant chicagowskiej policji. Dodał, że "to cud, że w tym przypadku nikt nie zginął". Jak ustalono, strzały oddano z karabinu kaliber 7,62 mm o dużej pojemności magazynków.

W pierwszych miesiącach 2013 r. miasto wydało 57 mln dol. na opłacenie nadgodzin dla policjantów patrolujących najbardziej niebezpieczne dzielnice. Z kolei rząd federalny przyznał ostatnio 20 mln dol. z budżetu na walkę z przestępczością zorganizowaną w Chicago.

Prezydent USA Barack Obama w oświadczeniu opublikowanym w piątek w reakcji na najnowszą strzelaninę w jego rodzinnym mieście podkreślił, że jest poważnie zaniepokojony. Zapewnił, że będzie w dalszym ciągu wywierać presję na Kongres w sprawie zaostrzenia kontroli przy zakupie broni oraz podejmie wszelkie działania mające doprowadzić do zredukowania przestępczości z bronią. Z ostatniego raportu FBI wynikało, że co najmniej 69 proc. wszystkim morderstw w USA zostało dokonanych przy użyciu broni palnej. (PAP)

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama