Zagraniczni przedsiębiorcy chcący zainwestować w Stanach Zjednoczonych mają do czynienia z absurdalnymi wymogami, które czynią Amerykę mniej konkurencyjną, bo tylko tak można określić sytuację, w której przedsiębiorca spoza USA, by otworzyć biznes w Stanach i otrzymać wizę, musi mieć koneksje rodzinne, być osobą sławną lub bardzo bogatą. Nawet najzdolniejsi zagraniczni studenci kończący uczelnie amerykańskie nie mogą dostać wiz i zmuszeni są do opuszczenia Stanów Zjednoczonych. Wyjeżdżają więc, zabierając ze sobą swoją wiedzę i kreatywność.
System wizowy dla przedsiębiorców nie jest jedyną kategorią prawną, która przeczy rozsądkowi, a nawet moralności - uważa Silkenat i wytyka, że w sądach imigracyjnych imigranci nie mają prawa do adwokata z urzędu. I mimo, że wielu prawników jest chętnych pospieszyć z darmową pomocą prawną, to imigranci nie mogą na nią liczyć, gdyż Stany Zjednoczone zatrzymują ponad 400 tysięcy imigrantów rocznie. Liczba postępowań sądowych przeciw nim jest więc bardzo długa i trudno przypisać każdemu z zatrzymanych adwokata-ochotnika. Imigranci, którzy bronią się w sądach sami, nie znają szczegółowo prawa ani języka prawnego. Powoduje to wydłużanie się spraw, co jest bardzo kosztowne, gdyż jeden dzień pobytu w ośrodku zatrzymań imigrantów kosztuje podatnika 164 dolary.
W opinii prezesa amerykańskiej organizacji prawników, priorytetem dla Izby Reprezentantów Kongresu USA powinno być uchwalenie reformy imigracyjnej. Senat przyjął już swoją wersję reformy, którą, nie bacząc na lojalność partyjną, poparło 14 republikańskich senatorów. W projekcie senackim przewidziano utworzenie nowej kategorii wizowej - Startup Visa - przeznaczonej dla zagranicznych przedsiębiorców i utalentowanych obcokrajowców z umiejętnościami, które pomogłyby ulepszyć amerykańską gospodarkę. Senacka propozycja poprawiłaby też wydajność i sprawiedliwość amerykańskiego systemu wizowego. Jednak plan ten nie jest doskonały, bo przewiduje w niektórych przypadkach tworzenie złożonych procedur i nie zapewnia zatrzymywanym imigrantom bez środków finansowych, odpowiedniej pomocy prawnej. Jest jednak lepszy od utrzymywania obecnej sytuacji prawnej, która rozdziela na wiele lat dzieci od rodziców, powoduje erozję ochrony granic i uderza w gospodarkę amerykańską.
Ameryka jest narodem imigrantów i potrzebna jest jej realistyczna reforma imigracyjna, która wzmocniłaby granice, a także zajęła się finansowym, moralnym i prawnym kosztem egzekwowania przepisów imigracyjnych.
Mądra reforma jest w zasięgu ręki – konkluduje Silkenat. Przyciągnie ona do Ameryki najlepszych i najzdolniejszych, którzy będą tu tworzyć nowe miejsca pracy. Izba Reprezentanów musi podjąć kroki, by uchwalić reformę. Bezczynność w tej sprawie oznacza kontynuację obecnego wadliwego systemu, który podważa sprawiedliwość, jest kosztowny dla skarbu państwa i gospodarki.
Wojciech Minicz