Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 08:29
Reklama KD Market

Trudna kwestia „ścieżki do obywatelstwa”

Debata o reformie imigracyjnej przypuszczalnie odbędzie się w Kongresie pod koniec roku, ale wciąż czeka na rozwiązanie kwestia, czy 11 mln nieudokumentowanych imigrantów powinno otrzymać prawo wejścia na „ścieżkę prowadzącą do obywatelstwa”. Niewielka, lecz stale rosnąca grupa republikańskich członków Izby Reprezentantów wprawdzie odpowiada na to pytanie twierdząco, ale pod warunkiem, że nie będzie to ta „specjalna” ścieżka proponowana przez demokratów i już zatwierdzona w Senacie.



− Powinna być ścieżka do obywatelstwa, ale niekoniecznie specjalna. Jakąś ścieżkę trzeba przecież stworzyć − argumentował kongresman Jason Chaffetz z Utah po spotkaniu z wyborcami ze swojego dystryktu. − Musi powstać legalny proces, który rzeczywiście będzie działał, bo obecny się nie sprawdza.

Zdaniem wielu republikańskich kongresmenów obcokrajowcom, którzy nielegalnie przekroczyli granicę lub pozostali poza okresem ważności swych wiz, nie można przyznawać specjalnych przywilejów kończących się otrzymaniem amerykańskiego obywatelstwa. Takie rozwiązanie byłoby źle widziane przez miliony tych, którzy cierpliwie czekają w kolejce na swój legalny numer wizy imigracyjnej.

Wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia, jak miałaby wyglądać ścieżka do obywatelstwa, która nie byłaby „specjalna”, i ilu nielegalnych imigrantów mogłoby z niej ewentualnie skorzystać.

Pojęcie „ścieżki” jest interpretowane na szereg sposobów, a wielu republikańskich kongresmenów niezmiennie sprzeciwia się takiej legislacji, która umożliwiałaby zdobycie obywatelstwa przez wszystkich nielegalnych. Niektórzy ustawodawcy opowiadają się za przyznaniem imigrantom wyłącznie prawa do pracy. Obywatelstwo powinno na długo pozostawać poza ich zasięgiem. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiają się demokraci.

Zwolennicy priorytetów drugiej kadencji prezydenta Obamy uważają, że twierdzenia o nieprzyznawaniu „specjalnej ścieżki do obywatelstwa” stwarzają jednak pole do kompromisu.

− Pozostaje duży obszar do negocjacji − zapewnia Clarissa Martinez, dyrektor ds. imigracyjnych w National Council of La Raza. − Z optymizmem patrzę na perspektywę, gdy zacznie się omawianie szczegółów i będzie powstawać realna wizja procesu przyznania nieudokumentowanym obywatelstwa.

Dodaje, że uwaga organizacji proimigranckich skierowana będzie na kontrolowaną przez GOP Izbę Reprezentantów. W czerwcu zdominowany przez demokratów Senat zatwierdził kompleksową reformę imigracyjną. Oprócz funduszy na zabezpieczenie granic i naprawy systemu legalnej imigracji znalazły się tam postanowienia o utworzeniu 13-letniej ścieżki, która ostatecznie doprowadziłaby nielegalnych do obywatelstwa.

Republikańscy kongresmeni odrzucają senacką wersję zapowiadając bardziej restrykcyjną ustawę, której priorytetem będzie zabezpieczenie granic.

Demokraci, niektórzy republikanie i większość działaczy imigracyjnych nalega na zatwierdzenie stosunkowo prostej ścieżki do obywatelstwa, podobnej do rozważanej przez Senat. Propozycja ta wprowadza pewne ograniczenia − nakłada obowiązek zapłacenia kar finansowych i podatków.

Ponadto nakazuje umieszczenie nielegalnych na istniejącej liście oczekujących na wizę, by z przywileju mogli skorzystać najpierw ci, którzy starają się o nią drogą legalną. Po spełnieniu tych wymagań nieudokumentowani mogliby otrzymać zielone karty po dziesięciu latach, a obywatelstwo po kolejnych trzech. Ścieżka robotników rolnych i imigrantów przywiezionych do USA jako dzieci byłaby krótsza.

− To wciąż specjalna ścieżka do obywatelstwa, dlatego ustawy w takiej postaci nie mogę poprzeć − powiedział republikanin Bob Goodlatte, przewodniczący izbowego komitetu sądownictwa podczas niedawnego spotkania z wyborcami w Verona, w Wirginii. − Uważamy, że bardziej odpowiedni byłby legalny status w Stanach Zjednoczonych, a nie przyznanie specjalnej ścieżki do obywatelstwa.

Zdaniem Goodlatte’a imigranci po otrzymaniu prawa stałego pobytu powinni skorzystać z istniejących obecnie wariantów programu naturalizacji, np. w postaci łączenia rodzin lub sponsorowania przez pracę.

Debata o „ścieżce” będzie więc długa i trudna, ale gdy już zostanie wypracowany kompromis, wówczas zostałaby zlikwidowana ostatnia poważna przeszkoda przed zatwierdzeniem ustawy imigracyjnej, którą byłby gotów podpisać prezydent Obama.

Barack Obama o zawieszeniu deportacji: „To nie jest opcja”


Mimo apeli działaczy imigracyjnych prezydent Barack Obama oświadczył, że w czasie, gdy debata Kongresu o reformie imigracyjnej znajduje się w impasie, nie zamierza przedłużać programu o zawieszeniu deportacji. „Rozszerzenie programu byłoby ignorowaniem przepisów, które mogą okazać się bardzo trudne do obrony prawnej” – powiedział prezydent w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznej telewizji Noticias Telemundo.

Od ubiegłego roku administracja prezydenta Obamy realizuje program o odroczeniuu deportacji Deferred Action for Childhood Arrivals, dzięki któremu już 455 tys. młodych nieudokumentowanych imigrantów, którzy wjechali do USA jako dzieci otrzymało warunkowe prawo pobytu. Obama może wykorzystać te same zasady, by powstrzymać deportacje ich rodziców oraz innych imigrantów, w tym obcokrajowców z dziećmi i posiadających ścisłe powiązania ze swoimi społecznościami.

Jeszcze w styczniu prezydent wielokrotnie twierdził, że „nie jest królem” i nie może jednostronnie działać w kwestii deportacji. Możliwe jest jednak, że wysiłki na rzecz reformy imigracyjnej w Izbie Reprezentantów w ogóle nie będą zawierać „ścieżki do obywatelestwa” dla nielegalnych imigrantów, a tymczasem tysiące ludzi, którzy mogliby mieć do tego prawo, mogą zostać deportowane. Tylko w roku ubiegłym administracja Obamy wydaliła ze Stanów Zjednoczonych 409 849 osób.

„Obawiam się, że zwolennicy reformy imigracyjnej zaczynają myśleć, iż jeśli Kongres nic w tym kierunku nie zrobi, to prezydent coś podpisze. Nie musimy się więc martwić” − powiedział Obama i dodał, że “jeśli istnieje droga do reformy imigracyjnej, to wiedzie ona przez Kongres. Teraz należy uczynić wszystko, by ustawa zatwierdzona przez Senat spotkała się z aprobatą Izby”.

Andrzej Kazimierczak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama