Po zmianie regulaminu rekrutacji nawet dyrektor ds. studenckich U of I Stacey Kostell stwierdziła, że liczba przyjętych studentów z Illinois jest niższa niż życzyłaby sobie tego szkoła. Jeszcze w ubiegłym roku w jednym z wywiadów Kostell zapewniała, że 75 proc. studentów z naszego stanu to odpowiedni wskaźnik. W tym roku i ten próg został przekroczony.
Najnowsze dane zaognią krytykę ze strony ekspertów utrzymujących, że flagowa szkoła wyższa w Illinois kształci zbył małą liczbę młodych ludzi z naszego stanu i przeznacza zawyżone fundusze na studentów spoza stanu, a szczególnie z zagranicy.
Przedstawiciele władz uniwersyteckich są przekonani, że obecny system rekrutacji zapewnia nie tylko różnorodność studentów, ale zwiększa dochody dzięki wyższemu czesnemu płaconemu przez osoby spoza stanu.
Dyrektor Kostell zapewnia jednak, że osiągnięcie niższego wskaźnika „rodzimych” studentów nie było zamierzone, a jest efektem większego niż pierwotnie przewidywano zainteresowania obcokrajowców podjęciem nauki na U of I. Ponadto − twierdzi Kostell − wyjątkowo mało kandydatów z Illinois przyjęło ofertę podjęcia studiów na uczelni, co „każdego roku niepokoi władze szkoły”.
− W przyszłym roku będziemy ostrożniejsi, jeśli chodzi o kwestię naboru studentów z zagranicy − komentuje dyrektor ds. studenckich. − Nie chcemy zniechęcać obcokrajowców do nauki w naszej szkole, lecz zmienimy plan rekrutacji. Musimy niezwłocznie wypracować nowe zasady, by zwiększyć liczbę studiujących z naszego stanu.
U of I z każdym rokiem cieszy się coraz większą popularnością kandydatów z zagranicy. Większość z nich pochodzi z Chin. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba zagranicznych studentów pierwszego roku podskoczyła o 29 proc. osiągając poziom 1 170 osób. Stanowi to 16 proc. pierwszoroczniaków.
(ak)