Oficerowie chicagowskiej policji uczestniczyli w ubiegłą środę w briefingu w sprawie światowego zagrożenia ze strony al-Kaidy, z powodu którego rząd wydał ostrzeżenie przed podróżowaniem do niektórych krajów i zamknął 21 placówek dyplomatycznych USA. Briefing w Chicago miał miejsce 48 godzin przed rządowym ostrzeżeniem. W rezultacie, zwiększono zabezpieczenie festiwalu Lollapalooza i ważniejszych obiektów na terenie metropolii.
Gdy fani słuchali muzyki na scenach w Grant Park, policja nasłuchiwała innych dźwięków: internetowej wymiany informacji członków al-Kaidy, która − w opinii Departamentu Bezpieczeństwa Kraju − oznaczała zapowiedź ataku terrorystycznego w nieokreślonym bliżej miejscu. Komunikacja miała miejsce między członkami al-Kaidy a osobą przebywającą na terytorium Stanów Zjednoczonych.
"Zaostrzyliśmy kontrolę toreb i plecaków tak, by każda sztuka była poddana drobiazgowej rewizji. Nie wiem dokładnie ile toreb sprawdziliśmy, ale i ich liczba była ogromna" − powiedziała Garry McCarthy, superintendent chicagowskiej policji".
McCarthy ujawnił, że po informacji o ewentualnym spisku terrorystycznym natychmiast zwiększono liczbę funkcjonariuszy w cywilu oraz patroli z psami wytresowanymi w wykrywaniu ładunków wybuchowych.
"Wiedzieliśmy, że działalność al-Kaidy koncentruje się na ambasadach, jednak mimo tego, przy festiwalu Lollapalooza podjęliśmy dodatkowe środki bezpieczeństwa. Jesteśmy zadowoleni, że nie wydarzyło się nic szczególnego. Choć to nie znaczy, że już możemy być spokojni" − powiedział szef chicagowskiej policji.
Istnieje ku temu kilka przesłanek. 7 sierpnia jest ważnym dniem w kalendarzu al-Kaidy. Środa jest ostatnim dniem Ramadanu. Tego dnia przypada też 15. rocznica ataku bombowego na ambasadę we wschodniej Afryce oraz 23. rocznica operacji Pustynna Burza, rozpoczętej po inwazji Iraku na Kuwejt.
(abc ak)