O Weinerze, który pod pseudonimem "Carlos Danger" miał wysyłać sprośne maile i nagie zdjęcia do poznanej w internecie kobiety, rozpisują się najważniejsze amerykańskie dzienniki, nie tylko tabloidy. Ten były demokratyczny kongresmen według dotychczasowych sondaży jest bowiem faworytem w jesiennym wyścigu o fotel burmistrza Nowego Jorku, opuszczany przez Michaela Bloomberga.
Nowojorskie wybory to dla Weinera szansa na powrót do polityki. Dwa lata temu musiał odejść z Kongresu, gdy ujawniono, że wysyłał na Twitterze linki do swych bardzo sugestywnych zdjęć (na jednym pokazywał się w obcisłych bokserkach), a następnie kłamał w tej sprawie. Weiner był wówczas wschodzącą gwiazdą Demokratów, krótko po ślubie ze spodziewającą się z nim dziecka Humą Abedin, jedną z najbliższych współpracownic Hillary Clinton.
Pod presją Demokratów, w tym prezydenta Baracka Obamy, złożył mandat i zniknął z życia publicznego - aż do kwietnia br., gdy wraz z żoną rozpoczął w mediach kampanię na rzecz swej rehabilitacji. Popularne media, ale także szanowany "New York Times Magazine", opublikowały zdjęcia Weinera z żoną i malutkim synkiem, opatrzone wyznaniami słabości i przeprosinami za błędy.
Z sondaży wynika, że wyborcy - tak jak jego żona - byli gotowi wybaczyć Weinerowi. Ma on zdecydowaną przewagę nad przewodniczącą rady miejskiej Christine Quinn w prawyborach Demokratów, które odbędą się 10 września.
Jednak najnowsze rewelacje mogą popsuć te plany. Według plotkarskiego portalu "Dirty", na który powołuje się m.in. "Washington Post", Weiner pod pseudonimem "Carlos Danger" wymieniał sprośne wiadomości i nagie zdjęcia z poznaną w internecie kobietą, w tym już po odejściu z Kongresu oraz w czasie, gdy prowadził w mediach kampanię na rzecz swej rehabilitacji i ogłaszał, że zamierza startować w wyborach na burmistrza.
We wtorek na konferencji prasowej Weiner przyznał się do kontynuowania sprośnej korespondencji w internecie. "Mówiłem wcześniej, że inne SMS-y i zdjęcia najprawdopodobniej zostaną ujawnione i tak się właśnie stało" - powiedział. "Choć niektóre z tych rzeczy są prawdziwe, inne nie, to nie ma wątpliwości, że te rzeczy były złe. To zachowanie jest jednak za mną" - zapewnił. Towarzysząca mu podczas konferencji prasowej żona zapewniła o swym wsparciu. "Anthony popełnił okropne błędy, zarówno przed, jak i po rezygnacji z Kongresu" - powiedziała. "Kocham go, wybaczyłam mu i wierzę w niego" - dodała.
Weiner nie jest jedynym politykiem USA, który ostatnio zabiega o rehabilitację po skandalu obyczajowym. W maju wybory uzupełniające do Izby Reprezentantów wygrał w Karolinie Południowej były republikański gubernator tego stanu Mark Sanford. Udało mu się wrócić do łask wyborców, choć w 2009 r. przepadł bez wieści na kilka dni. Później wyszło na jaw, że był wówczas w Argentynie u swej kochanki.
Zdaniem ekspertów amerykańscy wyborcy z każdym rokiem są coraz bardziej tolerancyjni. Wybaczają polityczne skandale obyczajowe, zwłaszcza gdy wybacza żona polityka. "Skandal obyczajowy nie jest już czymś, co definitywnie kończy karierę" - mówił niedawno w rozmowie z PAP ekspert i doradca ds. wizerunku politycznego w firmie Strategic Vision, David Johnson. Jego zdaniem, by wrócić do polityki, polityk musi jednak przestrzegać określonej strategii - przeprosić za skandal, zniknąć na jakiś czas z oczu opinii publicznej i dopiero później pełen skruchy wystartować w wyborach. Ludzie są w stanie wybaczyć pojedynczy wybryk, ale trudniej przychodzi im wybaczenie kolejnych błędów, które świadczą, że nie wyciągnął wniosków - zastrzegał Johnson.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)