Prezydent USA Barack Obama odwiedził w niedzielę wyspę Robben Island w RPA, gdzie w kolonii karnej spędził około 18 lat skazany na dożywocie Nelson Mandela. Amerykański prezydent napisał w księdze pamiątkowej, że miejsce to "przepełnia go pokorą".
"Stajemy tu przepełnieni pokorą, w miejscu, gdzie ludzie takiej odwagi stawili czoło niesprawiedliwości i postanowili się nie ugiąć" - napisał Obama w imieniu swojej rodziny w księdze pamiątkowej. "Świat jest wdzięczny bohaterom Robben Island, którzy przypominają nam, że żadne kajdany i żadna cela nie mogą równać się z siłą ludzkiego ducha" - dodał.
Cała rodzina Obamów - prezydent, jego żona Michelle i ich córki Malia i Sasha - została oprowadzona po wyspie przez dawnego towarzysza Mandeli, Ahmeda Kathradę. Obamowie zwiedzili m.in. kamieniołomy, gdzie pracowali więźniowie. Obejrzeli też małą celę, w której więziony był legendarny przywódca walki z apartheidem. Odtworzono ją zgodnie z ówczesnym stanem: nie było w niej łóżka, jedynie materac, na nim poduszki i brązowy koc; w ścianie - okno z grubymi kratami pomalowanymi na biało.
94-letni Mandela, laureat pokojowego Nobla z 1993 roku, przebywa w szpitalu w Tshwane (dawna Pretoria), a lekarze określają jego stan jako krytyczny. W sobotę Obama, który przebywa w RPA z oficjalną wizytą, spotkał się z jego rodziną.
W 1964 roku Mandela został skazany przez rasistowskie władze RPA pod zarzutem zdrady stanu na dożywotnie więzienie. Większość tego wyroku spędził w więzieniu na Robben Island w pobliżu Kapsztadu. Opuścił je dopiero w 1990 roku. W cztery lata później został pierwszym czarnoskórym prezydentem RPA. W czerwcu 2004 roku oficjalnie wycofał się z życia publicznego, nadal pozostając wielkim autorytetem, nie tylko w swej ojczyźnie.
(PAP)
Reklama