Chicago Blackhawks pokonali w poniedziałkowy wieczór, znów w dramatycznych okolicznościach, Boston Bruins 3:2 w szóstym meczu finału i zdobyli po raz drugi w ostatnich czterech latach, a po raz piąty w historii Puchar Stanleya.
Jeszcze na 1:16 przed końcem trzeciej tercji hokeiści z Chicago przegrywali 1:2, wtedy jednak wyrównał Bryan Bickell. Kiedy wszyscy powoli szykowali się do kelejnej dogrywki w tej pełnej emocji serii, w podbramkowym zamieszaniu krążek do siatki wpakował Dave Bolland. Gospodarze nie zdołali już wyrównać i cała ekipa Blackhawks rozpoczęła świętowanie w TD Garden. "Ciągle nie mogę uwierzyć w końcówkę meczu. Nigdy nie przestaliśmy walczyć" – powiedział zaraz po meczu rozradowany Corey Crawford, który obronił wczoraj 23 strzały przeciwników.
Patrick Kane został wybrany MVP finałów. "To był najlepszy rok w moim życiu, dzięki temu, że mogłem grać z tymi chłopakami" – dodał szczęśliwy zdobywca Conn Smythe Trophy. Pierwszą bramkę w pierwszej tercji meczu strzlił dla gospodarzy Chris Kelly. W drugiej odsłonie wyrównał Jonathan Toews. Na listę strzelców w trzeciej tercji wpisał się Milan Lucic dając Bruins prowadzenie. Reszta jest już historią. Rywalizacja o Puchar Stanleya toczy się od ponad wieku. Nagrodę ufundowaną przez lorda Fredericka Stanleya jako pierwszy zdobył zespół Montreal A.A.A. w 1893 roku.
KK
Reklama