Abby Goldberg, 13-letnia mieszkanka Grayslake przekonywała członków chicagowskiej Rady Miejskiej, że kwestia ochrony środowiska naturalnego jest ważniejsza niż straty jakie zakaz plastikowych toreb spowoduje u sprzedawców detalicznych. W ubiegłym roku Goldberg była inicjatorką zbierania podpisów pod petycją, która skłoniła gubernatora Pata Quinna do zawetowania ustawy uniemożliwiającej miastom w Illinois wydania zakazu toreb plastikowych.
"Wy naprawdę jesteście w stanie zatroszczyć się o nasze środowisko" – mówiła Goldberg, która przyniosła z sobą "torbę-potwór". Torba była wykonana z 300-500 plastikowych torebek, które przeciętny Amerykanin zużywa każdego roku.
Z kolei Stiv Wilson, rzecznik The 5 Gyres Institute badającego zatrucie plastikiem oceanów i wód śródlądowych przedstawił dowody na przykładzie jeziora Erie, które jest najbardziej zatrutym plastikiem akwenem spośród wszystkich przebadanych pzez tę organizację.
"Spodziewamy się, że podobne rezultaty jak w Erie przyniosą badania w jeziorze Michigan" – powiedział Wilson.
Tymczasem Tanya Triche, prawnik Zrzeszenia Sprzedawców Detalicznych Illinois przesłała do radnych list. Argumentuje w nim, że zakaz torebek plastikowych należy porównać "do podatku nałożonego na sprzedawców". Podkreślała, iż handlowcy będą musieli zwiększyć swe koszty zapewniając klientom torby wyłącznie papierowe.
Triche wskazała ponadto, iż torby na zakupy z plastiku stanowią tylko niewielki ułamek odpadów zbieranych w metropolii chicagowskiej.
(ak)