850 osób straci, 600 zyska zatrudnienie
Spełniły się najgorsze obawy nauczycieli chicagowskich szkół publicznych, kiedy przedstawiciele CPS zapowiedzieli zwolnienie 850 pracowników.
Szefowa CPS Barbara Byrd-Bennett nie zamierza na tym poprzestać. Z jej oświadczenia wynika, że przez kilka następnych tygodni rada chicagowskich szkół skupi się nad dalszą redukcją wydatków centralnego biura CPS. Byrd-Bennett dąży do tego, by każdy zaoszczędzony dolar poszedł na naukę. Myśli też o metodach wyjścia z deficytu, który wynosi już miliard dolarów.
Pracę stracą nauczyciele ze szkół przeznaczonych do zamknięcia, głównie ci, którzy nie wykazali się umiejętnościami pedagogicznymi i ci, którzy są na okresie próbnym.
Decyzja CPS zaskoczyła związek zawodowy chicagowskich nauczycieli. Wcześniej tego samego dnia Byrd-Bennett rozmawiała z prezeską związku Karen Lewis. W czasie spotkania szefowa CPS słowem nie wspomniała o zwolnieniach nauczycieli, pracowników pełniących funkcje pomocnicze i kierowców autobusów.
Karen Lewis uważa decyzję CPS za przedwczesną. Pyta, jak można podejmować takie ustalenia nie wiedząc, ilu uczniów powróci do szkół w przyszłym roku, od czego uzależnia się liczbę personelu.
Publiczne przesłuchania w tej sprawie rozpoczęte 16 czerwca i nadal trwają w Dirksen Federal Building w cetrum Chicago.
Równocześnie miasto zawiadomiło o planie zatrudnienia 600 osób do towarzyszenia uczniom w drodze do nowych szkół.
Oczywiście chodzi o zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa na szczególnie zagrożonych przestępczością odcinkach dróg. W opracowaniu programu Safe Passage uczestniczyli rodzice uczniów.
Przedstawiciele CPS wyrazili gotowość wydania milionów dolarów na bezpieczeństwo dzieci. Ich praca będzie polegać na obserwowaniu ulic i zawiadamianiu policji w razie zagrożenia uczniów w drodze do szkół.
(eg)