Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 04:43
Reklama KD Market

Wśród marsjańskich skał. Polacy walczą w Utah!

Dziesięć drużyn, w tym trzy z Polski, i cztery kosmiczne konkurencje! 30 maja rozpoczęły się zawody University Rover Challenge organizowane przez Towarzystwo Marsjańskie w pobliżu Hanksville na południu Utah. Już sam początek był emocjonujący, gdy okazało się, że problemy z odprawą celną opóźniły start studentów Politechniki Rzeszowskiej. Jednak po nerwowym oczekiwaniu w piątek rano łazik z częścią zespołu wreszcie dotarł do bazy.



SKNL Rover Team z rzeszowskiej uczelni debiutuje na zawodach i gdy w czwartek część drużyn przeprowadzała już rekonesans terenu pustynnych zmagań, ekipa z Rzeszowa wciąż czekała na łazika. Co się stało z cennym pojazdem? Opowiada o tym „Dziennikowi Związkowemu” Filip Nycz, jeden z współtwórców łazika „Legendary”.

– Transport był dużym wyzwaniem. Łazik wysłany został w dużej, niestandardowej skrzyni na tydzień przed naszym wylotem. Po dwóch dniach otrzymaliśmy informację, że pojazd jest na miejscu. Po przylocie do Los Angeles, gdy chcieliśmy odebrać przesyłkę, dowiedzieliśmy się, że łazik został zatrzymany na odprawie celnej i – jeżeli nie dopełnimy formalności w ciągu trzech dni – paczka zostanie odesłana z powrotem do kraju. Strona amerykańska uznała, że paczka jest zbyt cenna i musi zostać nadana na adres i NIP jakiejś firmy…



Całe szczęście organizatorzy wykazali się zrozumieniem i drużyna uzyskała zgodę na rozpoczęcie konkurencji w drugi dzień zawodów. Jakie wyzwania czekają roboty? Takie same jak obecnego już na Marsie łazika Curiosity. Celem są: poszukiwanie życia i pobranie próbki gruntu, wykonanie naprawy (w tym roku panelu słonecznego), pomoc astronautom w postaci dostarczenia paczek oraz sprawne poruszanie się po niesprzyjającym terenie. Na pytanie, która z konkurencji wydaje się najtrudniejsza, zespół odpowiada rozbrajająco: - Najtrudniejsze zadanie już za nami, dotarliśmy do Hanksville. Wyzwania, jakie czekają naszą konstrukcję, wydają się być znacznie mniej skomplikowane niż te, jakie sami musieliśmy pokonać. Nie jesteśmy faworytami, nie ciąży na nas presja. Jesteśmy tu, by zdobywać doświadczenia na przyszłe edycje. Stąd nasz spokój o rozgrywane konkurencje.

By jednak znaleźć się na prestiżowych zawodach, młodzi inżynierowie musieli wykonać ogrom pracy, a od pomysłu do realizacji projektu minęło wiele miesięcy. Najpierw trzeba było przygotować komputerowy model łazika, a jego budowa rozpoczęła się w połowie stycznia. Filip zwraca uwagę, że z braku środków finansowych projekt wiele razy zawieszano, a łazik powstał niemal na ostatnią chwilę i nie było nawet mowy o intensywnych testach konstrukcji. – Ostatecznie budowę zakończyliśmy na tydzień przed wysyłką łazika, czyli dwa tygodnie przed rozpoczęciem zawodów. Sprawdzaliśmy jak działa, ale dni testowe można policzyć na palcach jednej ręki – zaznacza Filip.

Kosmiczne konstrukcje różnych drużyn z wyglądu bardzo się nie różnią, choć to tylko pozory. Wiele zależy na przykład od wykorzystanego materiału budulcowego czy stopnia zaawansowania zastosowanych technologii. Jednak regulamin konkursu zastrzega, że na budowę łazika drużyny nie mogą wydać więcej niż 15 tys. dolarów, a waga robota nie może przekraczać 50 kilogramów. Konstruktorzy łazika „Legendary” w tym roku postawili na prostotę wykonania. – Naszą konstrukcję można naprawić używając zaledwie kilku narzędzi, a niektóre elementy, na przykład manipulatora, można wydrukować w drukarce 3D – wylicza zalety robota student III roku z Politechniki Rzeszowskiej.



Oprócz studentów z Rzeszowa w zawodach biorą też udział inne drużyny z Polski: zespół z Białegostoku z łazikiem „Hyperion” oraz z Wrocławia z robotem „Scorpio”. Obie drużyny startowały już w University Rover Challenge, a w 2011 robot koła studenckiego z Białegostoku Magma 2 zajął pierwsze miejsce. Warto dodać, że polskie zespoły są jedynymi reprezentantami Europy na konkursie.

Jednak Filip Nycz wcale nie wydaje się być tym faktem zaskoczony i z dumą przypomina o roli Polaków w rozwoju technologii kosmicznych: – Niewiele osób na świecie wie, że przedwojenny program balonów realizowany przez polskich inżynierów był pionierskim podejściem do tematu podboju kosmosu (zainteresowanych odsyłamy na stronę Gwiazda Polski). Po wielu latach powraca pomysł stosowania balonów do transportu ładunków na duże wysokości. Taki właśnie temat omawiany był na IV Forum Innowacji w Rzeszowie, poświęconemu podbojowi kosmosu. Kolejny ważny krok w polskiej kosmonautyce to lot Mirosława Hermaszewskiego, dzięki któremu Polska jako trzeci naród w historii miała okazję przebywać w kosmosie. W dalszej kolejności mamy: anteny polskiej konstrukcji znajdujące się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, polskie czujniki podczerwieni w łaziku marsjańskim Curiosity oraz satelitę studenckiego Politechniki Warszawskiej krążącego po orbicie.

I choć na Marsie ślady odciskają na razie tylko łaziki, Filip nie wątpi, że za kilkanaście lat nogę na Czerwonej Planecie postawi także człowiek. I tak jak konkurencja ze strony Związku Radzieckiego popchnęła NASA do wysłania ludzi na Księżyc, tak dziś rolę tę przejmują prywatne przedsiębiorstwa.

Łazik Curiosity przebywa od dziewięciu miesięcy na Marsie, a jego misja na potrwać dwa lata. Jakie roboty trafią na tę planetę w kolejnych misjach? Czy do udoskonalenia nowych pojazdów przyczynią się młodzi, zdolni studenci biorący udział w takich konkursach jak University Rover Challenge? Tego im właśnie życzymy!

Anna Samoń


Zdjęcia dzięki uprzejmości Studenckiego Koła Naukowego Lotników


 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama