Święto zmarłych po amerykańsku
Nie mogą przyjść na groby bliskich 1 listopada, dlatego odwiedzają je w weekend. Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych, którzy w poniedziałek muszą iść do pracy. W USA zmarłych wspomina się w maju, ale nasi rodacy nie zapominają o bliskich, którzy odeszli.
Na polskim cmentarzu w Amerykańskiej Częstochowie w Doylestown w stanie Pensylwania od kilku dni płoną znicze. To wyjątkowe miejsce dla Polaków. - Tu najwięcej jest pochowanych Polaków czy pochodzenia polskiego. Z całej Ameryki.
- 11/01/2010 07:03 PM
Nie mogą przyjść na groby bliskich 1 listopada, dlatego odwiedzają je w weekend. Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych, którzy w poniedziałek muszą iść do pracy. W USA zmarłych wspomina się w maju, ale nasi rodacy nie zapominają o bliskich, którzy odeszli.
Na polskim cmentarzu w Amerykańskiej Częstochowie w Doylestown w stanie Pensylwania od kilku dni płoną znicze. To wyjątkowe miejsce dla Polaków. - Tu najwięcej jest pochowanych Polaków czy pochodzenia polskiego. Z całej Ameryki. W ogóle cała Amerykańska Częstochowa jest nam bardzo bliska. Lubimy się tu modlić, spędzać czas z rodziną i spotkać znajomych nawet. Dla Polaków to jest wielkie przeżycie. To taki stwarza nastrój "Wszystkich Świętych" - mówi korespondentowi RMF FM jedna z Polek.
Na polonijnej nekropolii spoczywa ponad 7 tysięcy osób, które przed laty wyjechały do Stanów Zjednoczonych. Żeby zarezerwować sobie miejsce na cmentarzu, trzeba zapłacić niemałe pieniądze. Jednak Polacy podkreślają, że to kawałek polskiej ziemi daleko od ojczyzny.
- Jestem przy grobie mojej mamy. Tu przyjechała, zmarła. Jest właśnie w Częstochowie, bo tak chcieliśmy, żeby była pochowana w polskim miejscu, tam, gdzie na "Wszystkich Świętych" wszyscy przychodzą i odwiedzają groby - mówi Polka, zapalająca znicze na jednym z grobów.
Podobnie jak w Amerykańskiej Częstochowie, tak i w Chicago na cmentarzach spotkać można było w niedzielę sporo Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia. Szczególlnie na cmentarzu St. Adalbert (św. Wojciecha) uznawanym za "polski" . Założony w 1872 roku w Niles na bliskich metropolii północnych przedmieściach jest miejscem pochówku polskich katolików. To właśnie tutaj stanął pomnik poświęcony ofiarom Katynia. Jego pomysłodawcą i projektantem był Wojciech Seweryn, artysta rzeźbiarz, zamieszkały w Chicago. Jego ojciec zginął w Katyniu w 1940 roku. Wojciech Seweryn zginął 10 kwietnia, w katastrofie prezydenckiego samolotu niedaleko Smoleńska. Leciał wraz z prezydentem na uroczystości związane z 70-leciem tragedii katyńskiej.
- Przyszłam tu zapalić świeczkę za moich bliskich zmarłych w kraju - mówi naszemu portalowi pani Ewelina Szrumis z Elbląga. - Nie mam żadnych "swoich" grobów w Ameryce, więc pod Pominikiem Katyńskim palę światełko za moich rodziców, za wszystkich, którzy zginęli w Smoleńsku i za to święto, które jest takie polskie.
Źródło RMF FM, inf. wł.
Reklama