Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 00:28
Reklama KD Market

Grupa “Mały Lajkonik” w Polsce

12 lipca Grupa “Mały Lajkonik” wraz z opiekunami rozpoczęła długo przygotowywaną podróż po Polsce. Na Okęciu powitała nas pani pilot. Przejeżdżając Alejami Żwirki i Wigury poszliśmy na obiad na Starym Mieście.


 


W drodze do Torunia wstąpiliśmy do Żelazowej Woli. Zbyt późna pora uniemożwiła nam wejście do Dworku, w którym urodził się Fryderyk Chopin. Za to zachwycił nas Park, cisza, pewnie niejeden usłyszał gdzieś Jego muzykę.


 


Stare Miasto w Toruniu przywitało nas spojrzeniem ku Wiśle. Idąc wąskimi uliczkami, podziwialiśmy kolorowe rzeźby ceramicznych średniowiecznych mieszczan, które osadzono na gzymsach kamienic z czerwonej cegły. Sercem miasta jest okazały Ratusz i Pomnik Kopernika, który, jak twierdzi poetka, schodzi wieczorem, gdy nie ma już tłoku. W Domu Kopernika zobaczyliśmy jak mieszkał i pracował słynny astronom. Dzieci własnoręcznie wypiekały pierniki, poznały przyprawy i ich zapachy. Pozostał nam też smak toruńskich naleśników z bitą śmietaną i brzoskwiniami.


 


W Gdańsku zamieszkaliśmy tuż przy Zielonej Bramie, dwa kroki od Fontanny z Neptunem. Mogliśmy dłużej pospacerować nocą po Długim Targu, podziwiać Stare Miasto, posłuchać pod Zieloną Bramą skrzypka pięknie grającego “Poloneza Ogińskiego” czy kataryniarza z papużką, zjeść pysznego loda, napić się armatycznej kawy. W tym klimacie dziewczyny zapragnęły popisać się tańcami lajkonikowymi, a męska duma chłopców zwyciężyła początkowy opór. Oklaskom nie było końca, a nam zakręciła się łza.


 


W niedzielny poranek pobiegliśmy do miejsca szczególnego, Katedry Mariackiej. Po mszy św. zatrzymaliśmy się w lewej bocznej nawie, gdzie spoczywa śp. Maciej Płażyński, senator, prezes Wspóloty Polskiej. Jeszcze trzy lata temu otrzymaliśmy z jego rąk statuetkę na festiwalu w Iwoniczu Zdroju.


 


Byliśmy przed Pocztą Gdańską, kościołem św. Brygidy, w ulewnym deszczu szliśmy pod Pomnik na Westerplatte.


 


Sopot stał się pięknym, pełnym zieleni kurortem; spacer po najdłuższym w Europie molo, zamoczenie nóg w Bałtyku, spotkanie na deptaku słynnego kompozytora, to niezapomniane wrażenia.


 


Chłopcy mogli wiele godzin spędzić i prowadzić dyskusje na okręcie ORP “Błyskawica” w Gdyni, w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, w Grodzisku w Sopocie zakładać zbroję. Pod Grunwaldem przenieśli się do roku 1410 i rozpracowując makietę doszli, w którym miejscu stał król Władysław Jagiełło, a gdzie zrobili zasadzkę Krzyżacy. Mieliśmy jeszcze świeże wspomnienia z Zamku Krzyżackiego w Malborku. Podczas wieczornego spektaklu “Światło – Dźwięk” nawet “najodważniejsi” stanęli blisko siebie… w krużgankach i na dziedzińcu pojawiały się postacie, głosy znanych aktorów, tętent koni, z trzaskiem zamykały się bramy.


 


Ostatnim etapem naszej wycieczki ponownie była Warszawa, po której poruszaliśmy się autobusami i tramwajami, jakich nie ma w Chicago. Od Belwederu szliśmy do Królewskich Łazienek, mijając Pomnik Marszałka J. Piłsudskiego. Po Parku Łazienkowskim spacerowały dumne pawie, biegały rude wiewiórki; młodzież nie mogła nadążyć z robieniem zdjęć, a gdy jeden z aparatów wpadł do wody przed Pałacem, rozpoczęło się “ratowanie” różnymi sposobami. Wracając, przystanęliśmy przed znanym Pomnikiem Fryderyka Chopina z 1926 r.. Zobaczyliśmy rogatkę, skąd wyruszył w świat 2 listopada 1830 r., by nigdy nie wrócić do Ojczyzny. W kościele Św. Krzyża jest napis przy urnie z sercem Chopina: “ Gdzie skarb twój, tam serce twoje”.


 


Zadumała się nasza młodzież widząc las brzozowych krzyży w kwaterach Szarych Szeregów na Powązkach. Kilku chłopców zapaliło symboliczny znicz na grobie powstańca, poety K. K. Baczyńskiego. Idąc dalej czytaliśmy nazwiska znanych ludzi, zatrzymaliśmy się przy Pomniku Smoleńskim. Cmentarze są wielkimi księgami historii rodzin i narodów.


 


Stare Miasto to Zamek Królewski, Kolumna Króla Zygmunta, który przeniósł stolicę do Warszawy, Rynek i najsłynniejsza Syrenka, przy której również dane nam było zatańczyć.


 


Niemal do końca nie było pewne, czy będziemy mogli pojechać do siedziby Zespołu Pieśni i Tańca “Mazowsze” w Karolinie. W zacisznym parku mijamy popiersie Tadeusza Sygietyńskiego, chwilę czekamy. Pani kustosz, której rodzice długo tańczyli w “Mazowszu”, zabiera nas do niedużego budynku, oglądamy pamiątki i stroje zgromadzone w niewielkich pokojach. Wszędzie widzimy plakaty, zdjęcia, stoi fortepian, leżą nuty. Zdumieliśmy się na widok tak prostej sali, miejsca codziennej pracy słynnego w świecie “Mazowsza”. Pozwolono naszym tancerzom zatańczyć na deskach – legendzie. Próbie nie było końca. Mimochodem pojawił się, były tancerz, który z wielką pasją i gracją zatańczył z młodzieżą hołubce.


 


W duszach tancerzy i opiekunów “coś zagrało”. Był to znak, że przyszła pora na wyjazd do Iwonicza Zdroju na festiwal.


 


Maria Grzebień


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama