Na Festiwalu Ravinia w tym sezonie panuje kuriozalna sytuacja. Im lepsza muzyka, tym niższe ceny.
Na hałaśliwe występy zespołów rockowych i innych kasowych grup – bilety nawet na trawnik, normalnie wyceniane na $10, kosztują do $38.
Tymczasem w ostatnią sobotę – kiedy Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną dyrygował Itzhak Perlman, na fortepianie grała wschodząca sława z Wenezueli, Gabriela Martinez, a w programie znalazły się utwory Czajkowskiego, Mozarta i Dvorzaka – bilety do Pawilonu kosztowały tylko $25, a wstęp na trawnik był bezpłatny.
Choć te wprost niespotykane warunki spowodowały, że wśród gęstych tłumów na trawnikach Ravinii znalazło się trochę publiczności, która powinna była wybrać inną rozrywkę – przejście personelu z nawołującymi do ciszy tablicami skutkowało tylko na chwilę – to znakomitego koncertu wysłuchało niewątpliwie wielu miłośników muzyki, którzy przy normalnych cenach biletów pozostaliby w domu.
Według oryginalnych planów przy fortepianie miał zasiąść światowej sławy wirtuoz, znany publiczności Festiwalu Ravinia, Leon Fleisher. Jednak w ostatniej chwili, ze względu na dolegliwość prawej ręki, musiał on odwołać przyjazd do Ravinii.
Zastąpiła go Gabriela Martinez, zbierająca międzynarodowe laury 27-letnia absolwentka nowojorskiej Juilliard School of Music, grywająca stale ze słynną wenezuelską Simon Bolivar Youth Symphony Orchestra, którą kieruje Gustavo Dudamel, laureatka wielu festiwali i konkursów muzycznych.
Lista orkiestr i dyrygentów, z którymi młoda pianistka dotychczas grała, oraz słynnych sal koncertowych, na których scenach występuje, jest tak długa, że nie powstydziłby się jej wytrawny muzyk z długą karierą.
Koncert fortepianowy nr 14 Mozarta w wykonaniu Gabrieli Martinez spotkał się z owacyjnym przyjęciem publiczności, co pozwala mieć nadzieję na pojawianie się pianistki w przyszłych sezonach Ravinii.
A przed nami jeszcze ponad cztery tygodnie festiwalu. Jego program zamieszczamy w każdy piątek, a bliższe informacje są dostępne na stronie www.ravinia.org i przez tel. (847) 266-5100.
Tekst i zdjęcie:
Krystyna Cygielska