Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 06:29
Reklama KD Market
Reklama

Wieczór autorski Danuty Drążkowskiej-Konefał

Znów tchnęło czymś innym. W ubiegły piątek o 8:00 wieczorem, w sali Jezuickiego Ośrodka Milenijnego, odbył się wieczór autorski naszej znakomitej chicagowskiej poetki, Danuty Drążkowskiej-Konefał. Wieczór zdecydowanie zaliczyć należy do co najmniej udanych, o ile nie przełomowych w swym rodzaju. Bowiem nie było tam charakterystycznych dla tego typu wydarzeń peanów na temat autora, nie było wywiadu-rzeki o inspiracjach, o opowieściach z życia wziętych, nie było typowego tête à tête o poetach i poezji. Było za to dużo wierszy, wielu naszych rodzimych poetów na widowni i obrazy, które techniką i ekspresją przekazu stanowiły wizualne dopełnienie tego ciekawego wieczoru autorskiego. Dodam, że obrazy również były autorstwa Danuty Drążkowskiej-Konefał – artystki dużego formatu.


 


Wieczór otworzył o. Jerzy Karpiński zapraszając do spędzenia nastrojowego wieczoru w zadumie i do pochylenia się nad znakomitymi wierszami autorki. Następnie na scenę poproszono Helenę Gudzowski, która w bardzo ciekawy i treściwy sposób wpisała dorobek (na razie skromny wydawniczo, ale szeroki twórczo) Danuty w dzieje nowoczesnej literatury polskiej. Jednym tchem wymieniała wraz z Drążkowską-Konefał i Leśmiana i Staffa, ale również Mickiewicza, bowiem wiersze autorki wpisują się zarówno w tradycje młodopolskie, jak i te romantyczne. Czuć w nich zapach polskich kwiatów, widać przepiękne krajobrazy znad morza, z Tatr, widać lasy kaszubskie i sosny nadbałtyckie. Ale i tęsknotę za krajem, za jego pięknem, za wrzosem, barwami wszystkich pór roku i za drugim człowiekiem, równie wrażliwym jak sama autorka.


 


Reszta wieczoru, czyli kolejne prawie dwie godziny (pierwsze dwa wystąpienia zajęły dosłownie kilka minut wprowadzając widownię w postać Danuty Drążkowskiej-Konefał oraz jej dorobek) to już tylko bezpośredni kontakt z poezją autorki, poezją, która więcej nam o niej samej opowiedziała niż wiele wywiadów czy rozmów. Przedstawiali je Barbara Kożuchowska, Mira Zaniewska, sama autorka oraz Wojtek Włoch, który prowadził wieczór (sam na zakończenie powiedział, i słusznie, że wieczór prowadził się sam, bowiem między wierszami była muzyka albo cisza potrzebna do wchłonięcia tekstu, a nie tłumaczenie, skąd się wziął i w jakich okolicznościach powstawał).


 


Oprawą muzyczną zajął się niezastąpiony Janusz Pliwko, który dokańczał słowa poszczególnych wierszy muzycznym obrazem czy dosłownie kilkoma akordami doskonale wpasowującymi się w nastrój wieczoru. Napisał również muzykę do kilku wierszy pani Danuty, które wokalnie interpretowali nam ujmująca ciepłym i głębokim głosem Ania Włoch, żartobliwa i bardzo kolorowa Basia Kożuchowska i sam Janusz Pliwko. Pod koniec usłyszeliśmy również interpretację (zamiast bezpośredniego odtworzenia) moim zdaniem jednego z najlepszych wierszy, zatytułowanego „Geniusz pod strzechą” w wykonaniu Aliny Szymczyk, a Janek Kamiński przebojowo przeczytał „Dziurawe sieci”. Wieczór zakończył się krótką rozmową autorki z dziećmi i dwoma wierszami, które przeznaczone były dla młodszej części widowni oraz fantastyczną piosenką zatytułowaną „Dana, moja Dana” napisaną i zaśpiewaną przez Janusza Pliwko.


 


Cóż tu więcej pisać: oby więcej takich wieczorów, zwłaszcza z tak zdolnymi i wrażliwymi twórcami jak Danuta Drążkowska-Konefał. Oby były wypełnione treścią i trafiały bezpośrednio w serce i duszę widowni, a nie tylko spełniały pewną formułę tego typu imprez.


 


Wojciech Leliwa


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama