Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 06:27
Reklama KD Market
Reklama

Zatruta studnia reformy


O Polonii i Ameryce


 


Kampania na rzecz uchwalenia w tym roku reformy imigracyjnej była od samego początku drogą pod górę. Teraz jest jeszcze gorzej i już tylko polityczny cud może tę reformę uratować. Zdecydowanie z jakim republikanie przeciwstawili się w głosowaniu reformie służby zdrowia i ich furia po jej przyjęciu wyłącznie głosami demokratów spowodowały, że wraz z uchwaleniem reformy zdrowotnej upadła nadzieja na współdziałanie obu partii w pracach nad reformą imigracyjną, na polityczny wspólny front, który Amerykanie nazywają bipartisanship. A bez niego ani rusz. Dlaczego ? Bo reforma imigracyjna spotyka się z jeszcze większym sprzeciwem społeczeństwa niż to było z reformą zdrowia.


 


Spora część Amerykanów nie chce słyszeć o żadnej formie amnestii dla nielegalnych. W powszechnej opinii nagradzanie prawem pobytu w USA obcokrajowców, którzy złamali prawo, jest nieetyczne, a zaprezentowane dotychczas projekty reformy imigracyjnej zawierają propozycje legalizacji pobytu nielegalnych. Żeby do tego doprowadzić trzeba najpierw przekonać i społeczeństwo i Kongres, co do potrzeby takiego rozwiązania, a byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby zadziałały wspólnie obie partie. Szansę na takie współdziałanie dawał plan autorstwa przedstawicieli obu partii – senatora Charlesa Schumera, demokraty ze stanu Nowy Jork i Lindseya Grahama, republikanina z Karoliny Południowej.


 


Graham i Schumer chcą, aby reforma wspierała się na czterech filarach. Pierwszy to wprowadzenie nowych kart Social Security z biometrycznym zabezpieczeniem przed fałszerstwami. Wymóg legitymowania się taką kartą przy staraniach o pracę miałby uniemożliwić nielegalnym imigrantom podejmowanie zatrudnienia. Przyjmowanie do pracy osób bez karty byłoby karane, łącznie z karą więzienia.


 


Drugim filarem ma być zwiększenie bezpieczeństwa granic oraz wzmocnienie egzekwowania prawa imigracyjnego wewnątrz kraju, trzecim stworzenie systemu tymczasowych wiz pracowniczych odpowiadających aktualnym potrzebom gospodarczym kraju, a czwarty filar to amnestia dla nielegalnych, choć słowa amnestia autorzy unikają, bo mogłoby ono stanowić pocałunek śmierci dla projektu. Wystąpienie o legalizację pobytu byłoby obwarowane obowiązkiem sprawdzenia ewentualnej kryminalnej przeszłości imigranta, zapłaceniem grzywny, a także wykazaniem się przez niego podstawową znajomością angielskiego.


 


Szanse na przyjęcie reformy imigracyjnej istniały jeszcze do pamiętnej niedzieli 21 marca, gdy Kongres głosami demokratów przyjął reformę służby zdrowia. Po tym głosowaniu współautor projektu reformy imigracyjnej, republikanin sen. Lindsey Graham stwierdził, że „demokraci zatruli studnię”. A bez czerpania ze wspólnej studni działanie na rzecz reformy stało się niemożliwe.


 


 


Wojciech Minicz


 



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama